Księgowość

Certyfikaty rezydencji kontrahentów nie będą już problemem

Istotna – i co najważniejsze: ostateczna, bo potwierdzona stanowiskiem Naczelnego Sądu Administracyjnego – decyzja w sprawie certyfikatów rezydencji uzyskiwanych przez dealerów od firm pokroju Google czy Facebook, które dla celów podatkowych są zarejestrowane w Irlandii. Firmy, które kupowały od tych podmiotów określone usługi niematerialne, np. płacąc za reklamy, mogły stanąć przed koniecznością zapłaty tzw. podatku u źródła. Aby być zwolnionym z daniny (lub by móc zastosować niższą stawkę), potrzebny był certyfikat rezydencji kontrahenta. Często pojawiał się jednak problem z jego uzyskaniem – w szczególności w wersji papierowej.

Już w 2017 r. zaczęły pojawiać się pozytywne interpretacje w tej sprawie. W jednej z nich Dyrektor Krajowej Informacji Skarbowej potwierdził, że jeśli w danym kraju nie istnieje możliwość uzyskania certyfikatu rezydencji w formie papierowej, obowiązku płacenia podatku u źródła można uniknąć na podstawie certyfikatu w postaci pliku „pdf”. W innej organ przyznał, że certyfikat w formie dokumentu „pdf” zachowuje moc prawną, nawet jeśli zgodnie z prawem danego państwa papierowa i elektroniczna forma certyfikatu rezydencji mają równorzędny status. Teraz wydaje się, że problem został rozwiązany definitywnie.

Certyfikaty rezydencji nie są już potrzebne

Jak do tego doszło? W sukurs polskim przedsiębiorcom przyszły sądy. Mimo wspomnianych pozytywnych interpretacji, zdarzały się bowiem decyzje niekorzystne. Mowa choćby o interpretacji z września 2017 r., w której twierdzono, że certyfikat rezydencji pozyskany w postaci dokumentu w formie pliku „pdf” lub „jpg” stanowi kopię zaświadczenia wymaganego prawem, a taki dokument nie zwalnia polskiego przedsiębiorcy z koniecznością potrącenia podatku u źródła w wysokości 20 proc.

Inaczej do sprawy podeszły sądy. Najpierw WSA w Szczecinie orzekł, że skoro irlandzka skarbówka uznaje certyfikaty rezydencji pozyskiwane ze stron internetowych podatników w formie plików „pdf” lub „jpg”, to nie można kwestionować ważności tak wystawionego dokumentu. Podobne było stanowisko Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wskazał też, że nie ma podstaw, by certyfikaty w formie elektronicznej traktować jako kopie dokumentów. Uwzględniając oba wyroki, pod koniec lutego 2021 r. Dyrektor KIS musiał więc przyznać rację firmie, która twierdziła, że przedstawienie certyfikatu rezydencji w postaci pliku „pdf” lub „jpg” stanowi wystarczający dowód zaświadczający o rezydencji podatkowej i mieści się w pojęciu certyfikatu rezydencji wskazanego w art. 4a pkt 12 ustawy CIT.

Dealerzy powinni przyjąć orzeczenie z zadowoleniem, choć warto, by pamiętali, że dotyczy ono głównie certyfikatów za lata poprzednie. Przypomnijmy, że od 2019 r. obowiązują przepisy, które zezwalają, by miejsce siedziby podatnika dla celów podatkowych mogło być potwierdzone kopią certyfikatu rezydencji. Aby tak było, należy spełnić dwa warunki. Po pierwsze, kwota należności wypłacanych na rzecz danego podmiotu nie może – w danym roku kalendarzowym – przekroczyć kwoty 10 000 zł (tymczasem nie brakuje dealerów, u których należności wobec Facebooka czy Google’a są zdecydowanie wyższe).

Drugi warunek przewiduje, że informacje wynikające z przedłożonej kopii certyfikatu rezydencji nie mogą budzić uzasadnionych wątpliwości co do ich zgodności ze stanem faktycznym. Od blisko roku regulacje są jednak jeszcze bardziej przyjazne wobec dealerów. Kopią certyfikatu rezydencji mogą się oni posługiwać również w tych przypadkach, gdy kwoty należności wobec zagranicznego kontrahenta przekraczają 10 tys. zł w skali roku. Wystarczy, by informacje z kopii nie budziły wątpliwości. Tę zmianę w zakresie ważności certyfikatów rezydencji wprowadziła tzw. Tarcza Antykryzysowa 4.0. Oznacza to, że kopią certyfikatu rezydencji na korzystniejszych warunkach (tzn. bez konieczności analizowania kwot wypłacanych zagranicznym kontrahentom) można posługiwać się w czasie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego i stanu epidemii, a także w okresie kolejnych dwóch miesięcy po ich odwołaniu.

Skontaktuj się z autorem
Redakcja
REKLAMA
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.