Scott Kennedy, specjalista ds. Chin w CSSM, poinformował, że na nieco ponad połowę całkowitej kwoty subsydiów składa się podatek od sprzedaży, zaś resztę obejmują m.in. rabaty dla nabywców, finansowanie infrastruktury przez państwo, rządowe zamówienia aut, a ponadto dotacje programów badawczo-rozwojowych. „Chińskie pojazdy elektryczne skorzystały z ogromnego wsparcia polityki przemysłowej, a ich jakość się poprawia, co czyni je atrakcyjnymi dla krajowych i zagranicznych konsumentów” – przekonuje Kennedy. I dodaje: „Efektywna odpowiedź USA, Europy i innych musi brać pod uwagę oba te fakty”. Zdaniem Kennedy’ego Stany Zjednoczone nie stworzyły tak atrakcyjnych jak Chiny warunków dla rozwoju lokalnego przemysłu „elektryków”. Ekspert tłumaczy też, że poza pewnymi wyjątkami zachodni producenci i rządy „postąpiły głupio, nie będąc wystarczająco agresywnymi”.
Co ważne, szacunki eksperta, które wskazują na 231 mld dol. jako łączną kwotę wsparcia, nie uwzględniają dotacji w wybranych miastach (choćby w Szanghaju i Shenzhen dostępne były zachęty finansowe dla obywateli, którzy przesiadali się z aut spalinowych na „elektryki”). Analiza nie bierze ponadto pod uwagę możliwości nabycia działek w niższej cenie czy skorzystania z tańszej energii elektrycznej. Podkreślmy przy tym, że na początku rozwoju chińskiego rynku samochodów elektrycznych co najmniej pięć firm oszukało tamtejszy rząd na kwotę 140 mln dol.
Przypomnijmy, że polski rząd zapowiedział niedawno program wsparcia, w ramach którego będzie oferował obywatelom dotacje do zakupu używanych „elektryków”. Ze wstępnych zapowiedzi wynika, że kwota dotacji wyniesie maksymalnie 40 tys. zł, przy limicie cenowym 150 tys. zł i wieku auta nieprzekraczającym 4 lat (więcej o programie i jego odbiorze przez branżę piszemy w majowo-czerwcowym wydaniu „Dealera”). Komisja Europejska szykuje tymczasem wysokie cła na auta elektryczne importowane z Chin do UE, czyli także do Polski. W odniesieniu do wspomnianych dopłat (dotacje obejmą, tak jak dotychczas, także nowe „elektryki”) to o tyle ważne, że chińskie BEV-y wyróżniają się niską ceną, do której wciąż daleko europejskim producentom.