Kiedy prezydent Joe Biden informował o nałożeniu 100-proc. cła na pojazdy elektryczne importowane z Chin, mogło się wydawać, że USA wytoczyły najcięższe działa, jakie realnie miały do dyspozycji. Władze Stanów Zjednoczonych chcą jednak pójść znacznie dalej. Na półtora miesiąca przed wyborami prezydenckimi amerykański departament handlu zaproponował całkowity zakaz wykorzystywania nowoczesnych technologii cyfrowych chińskiego i rosyjskiego pochodzenia w motoryzacji.
Nowe regulacje miałyby obowiązywać modele wyprodukowane po 2026 r. w przypadku oprogramowania (software) i od 2030 r. w przypadku sprzętu komputerowego (hardware). Choć rządowa administracja zasłania się głównie kwestiami cyberbezpieczeństwa oraz szpiegostwa, można przyjąć, że jest to element przedwyborczej gry – relacje z Chinami są jednym z wiodących tematów kampanii, zaś obie strony prześcigają się w oferowaniu rozwiązań, które miałyby zapewnić państwu skuteczną ochronę.
Jak podaje serwis Automotive News, w przeciwieństwie do poprzednich inicjatyw – 100-proc. ceł oraz planu wsparcia elektromobilności, z którego wykluczono auta oparte na chińskich podzespołach, nowa strategia ma być trudniejsza do obejścia. Przede wszystkim miałaby obejmować wszystkie chińskie pojazdy niezależnie od miejsca ich produkcji – to odpowiedź na plany producentów Państwa Środka, którzy chcą budować fabryki w Europie i państwach takich, jak Meksyk.
Departament Handlu ma nadzieję zalegalizować nowe reguły do 20 stycznia 2025 r. Wdrożenie zakazu poprzedzą konsultacje społeczne trwające 30 dni.
Identyczne rozwiązanie chce wprowadzić Kanada – tamtejsze władze poinformowały, że w tej sprawie wraz z USA mówią jednym głosem. O tym, że w kwestiach chińsko-amerykańskich oba kraje więcej łączy, niż dzieli, najlepiej świadczy to, że śladem Waszyngtonu Ottawa także zaproponowała przed paroma miesiącami zaporowe stawki celne i to pomimo faktu, że jedynymi autami produkowanymi w Chinach, które trafiały na kanadyjski rynek były modele Tesli i Polestara. Do głosowania za zakazem lokalnych polityków namawiają zresztą branżowe stowarzyszenie, które przekonują, że Chińczycy z pełną świadomością łamią reguły gry, by uzyskać nieuczciwe korzyści. Czekamy na odpowiedź drugiej strony.