Aktualności

Arrinera Hussarya: koniec polskiego supersamochodu

Projekt rodzimego sportowego auta dobiegł końca. Władze spółki Arrinera S.A. w najnowszym raporcie kwartalnym poinformowały o rezygnacji z dalszego rozwijania swojego supersamochodu.

„Pomimo podejmowanych w tym zakresie prób, nie udało się znaleźć niezbędnego finansowania. W efekcie doprowadziło to do podjęcia decyzji o rezygnacji z rozwijania projektu supersamochodu Arrinera i zbycia aktywów związanych z tym projektem, to jest wszystkich posiadanych akcji Arrinera Technology S.A. (…)” – czytamy w raporcie firmy.

O „Polskim Ferrari” zrobiło się głośno, gdy w jego promocję zaangażowało się Ministerstwo Rozwoju. „Od czasów dwudziestolecia międzywojennego w dziedzinie przemysłu samochodowego nie zrealizowano w Polsce niczego na tak wysokim poziomie. Arrinera Hussarya to przykład polskiego samochodu wyścigowego, który może konkurować z najbardziej uznanymi i doświadczonymi markami. To także wyjątkowa wizytówka polskiej technologii i polskiego eksportu” mówił w listopadzie 2016 r. ówczesny wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki. Ówczesna wiceminister rozwoju Jadwiga Emilewicz podkreślała zaś, że mamy do czynienia z polskim projektem o globalnym zasięgu, w którym wykorzystano rodzimą myśl techniczną. Entuzjazm rządzących zetknął się jednak z brutalną rzeczywistością rynkową. Spółka Arrinera S.A., chcąc uzyskać fundusze na dalszy rozwój prac, próbowała swoich sił na giełdzie. W październiku 2016 r. za akcję płacono 14,75 zł (taki poziom utrzymał się do kwietnia 2017 r.), ale już w czerwcu 2019 r. cena spadła do poziomu 49 gr. To wtedy, z uwagi na brak raportu spółki za drugi kwartał 2019 r., zawieszono notowania akcji.

CZYTAJ FELIETON MARKA KONIECZNEGO IZERA NA LIDERA

Producent chciał, by Arrinera Hussarya była sportowym autem tworzonym tylko na zamówienie. Zapowiadał centralnie umieszczony silnik V8 o pojemności 6,2 litra i mocy 650 KM, który miał rozpędzać auto do 100 km/h w 3,2 sekundy. Cena jednego egzemplarza samochodu została wstępnie ustalona na około 300 tys. dol. (1,16 mln zł). Co więcej, planowano także elektryczną wersję modelu. Pytanie więc, czy Izera – projekt rodzimego „elektryka” – także podzieli los Arrinery, tym bardziej że dotychczasowe zapowiedzi Piotra Zaremby, prezesa ElectroMobility Poland, budzą wyraźnie sceptyczne reakcje rynku dealerskiego. Eksperci związani z branżą wskazują na nierealne oczekiwania co do sprzedaży pojazdu oraz brak pomysłu i kompetencji, które zapewniłyby sprawną dystrybucję auta (o ile do takowej kiedykolwiek dojdzie). I choć Izera ma otrzymać 250 mln zł rządowego wsparcia, to całość inwestycji wymaga co najmniej 5 mld zł, a samo przedsięwzięcie jak na razie ledwie raczkuje. Niewykluczone, że ambitny plan natrafi w końcu na przeszkodę, która sprawi, iż pozostanie nam jedynie wspomnienie po kolejnym „wspaniałym polskim samochodzie”.

Fot. Jakub „flyz1” Maciejewski / Wikimedia

Skontaktuj się z autorem
Redakcja
Linkedin
REKLAMA
Zobacz również
Aktualności
Pierwszy spadek w 2024 r.
Redakcja
18/4/2024
Aktualności
Samochód od dealera
Redakcja
17/4/2024
Aktualności
VW stawia na chińską platformę. Chce sprzedawać tańsze „elektryki”
Redakcja
17/4/2024
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.