„Z badania wynika, że rekordowa liczba (45 proc.) badanych planuje kupić samochód w ciągu najbliższych 24 miesięcy” – informuje partner EY Michał Lesiuk. Zdaniem eksperta pandemia przyczyniła się do tego, że mniej osób korzysta z transportu publicznego, co przekłada się na wzrost popularności aut.
Znaczenie transportu publicznego jako sposobu dotarcia do pracy spadło o 15 proc. w stosunku do okresu sprzed pierwszego lockdownu. Takie preferencje odbijają się na decyzjach zakupowych: 32 proc. badanych wskazuje na chęć kupna w ciągu dwóch lat nowego auta, a 13 proc. używanego. Mimo zainteresowania „elektrykami” na poziomie 52 proc. (samochody w pełni elektryczne, plug-iny oraz zwykłe hybrydy), badani nadal mają liczne wątpliwości dotyczące funkcjonalności aut niskoemisyjnych: 33 proc. obawia się kłopotów z zasięgiem, 27 proc. wskazuje na koszt zakupu takiego samochodu, zaś 26 proc. na koszty jego eksploatacji i ładowania. Z kolei aż 34 proc. wymienia braki w infrastrukturze ładowania w miejscu zamieszkania i na trasie, natomiast 26 proc. zwraca uwagę na brak infrastruktury ładowania w domu i pracy.
„Zmiany klimatu są coraz bardziej widoczne oraz dotkliwe dla społeczeństw, wzrasta więc świadomość konieczności przeciwdziałania im. Zwiększone zainteresowanie samochodami elektrycznymi to również pokłosie rekordowo wysokich kosztów użytkowania aut spalinowych. Na wielu rynkach decydenci wspierają ten trend poprzez odpowiednie regulacje, czyniące mniej opłacalnym korzystanie z samochodów napędzanych silnikiem spalinowym, zwłaszcza w miastach, co także zwiększa atrakcyjność transportu publicznego” – ocenia Jarosław Wajer, partner EY Polska, lider działu energetyki w Polsce i regionie CESA.
Co ciekawe, aktualnie w Holandii jazda autem elektrycznym jest droższa niż benzynowym. Holenderski dziennik „De Telegraaf” wyliczył, że przejechanie 100 km autem benzynowym kosztuje około 15 euro, zaś „elektrykiem” – już o jedno euro więcej. Gazeta obliczyła to na podstawie obecnych cen energii elektrycznej i średnich danych dotyczących zużycia, które holenderski automobilklub ANWB stosuje dla średniej klasy samochodu benzynowego. Już w lipcu statystyczna holenderska rodzina płaciła 419 euro za megawatogodzinę energii elektrycznej – większy koszt w UE był tylko w Danii i we Włoszech. Dodajmy, że Holandia ma już blisko 300 tys. „elektryków”, będąc przy tym unijnym liderem pod kątem liczby stacji ładowania, która – według ACEA – wynosi ponad 90 tys.