Na celowniku brukselskich włodarzy znalazły się także pojazdy zasilane sprężonym gazem ziemnym CNG oraz LPG. Nowymi regulacjami nie zostaną objęte jedynie motocykle. Za zapowiedziami idą zarazem inwestycje, gdyż władze regionu poinformowały o zamontowaniu 22 tys. publicznie dostępnych punktów ładowania do „elektryków”. W planach Brukseli jest bowiem przeznaczenie około 1 mld euro na transport publiczny.
Bruksela, poprzez kolejne regulacje, dąży więc do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. Przypomnijmy, że już w 2018 r. w stolicy Belgii wprowadzono „Strefę Czystego Transportu”, która przyczyniła się do zmniejszenia emisji dwutlenku azotu i pyłów pochodzących z transportu o 11 proc. Podobne kroki w walce o spełnienie norm klimatycznych podjęły już Amsterdam, Londyn, Paryż czy Oslo.
I choć walka z „benzyniakami” i dieslami nie jest dziś niczym szczególnie zaskakującym, tak większe kontrowersje wzbudza otwarta wojna z hybrydami, które były już często bronione – i to nie tylko przez producentów samochodów. Stephan Neugebauer, przewodniczący European Green Vehicles Initiative Association, stwierdził swego czasu w rozmowie z Reutersem, że ulepszenia technologiczne, jakie zajdą w hybrydach plug-in, sprawią, iż będą one mniej uzależnione od silników spalinowych. „Czy wszyscy klienci będą za 10 lat kupować pojazdy elektryczne? Nie sądzę. Dlaczego? Bo czasami musimy odbyć długodystansową podróż, jedziemy na wakacje, ciągniemy przyczepę. A do tego potrzeba publicznej infrastruktury ładowania. Tymczasem to nadal jest i będzie punkt krytyczny” – ocenił Neugebauer.