Chińskie źródła podają, że w minionym roku BYD sprzedało w sumie 4,25 mln nowych pojazdów osobowych (NEV), co przełożyło się na wzrost o 41,1 proc. Około 10 proc. tego wolumenu trafiło na rynki zagraniczne, notując w ciągu 12 miesięcy jeszcze bardziej imponujący skok – o 71,9 proc. Rezultatem ogromnych wzrostów był awans na liście największych światowych producentów – w samym listopadzie w tym prestiżowym zestawieniu BYD wyprzedziło Volkswagena, ustępując jedynie Toyocie.
Choć BYD jest niewątpliwym liderem segmentu wśród firm wywodzących się z Chin, dobrze prezentuje się również sytuacja innych tamtejszych producentów. Swój wynik poprawiały marki związane z Geely, godny odnotowania jest zwłaszcza rezultat elektrycznego brandu Zeekr, który chce rozszerzyć swoją działalność w Europie – 222 tys. aut to o 87 proc. więcej niż w 2023 r. Nieźle radziły sobie wreszcie Li Auto (500 tys.; +49 proc.) oraz NIO (222 tys.; +38,7 proc.).
Znaczna część sprzedaży wskazanych wyżej marek miała jednak miejsce na macierzystym rynku, który na przestrzeni ostatnich dwóch lat stał się polem zażartej rywalizacji cenowej – nie tylko zresztą w segmencie aut elektrycznych. Według danych Chińskiego Stowarzyszenia Samochodów Osobowych (CAAM) opublikowanych na koniec grudnia marża zysku producentów aut wyniosła na miejscu jedynie 4,4 proc. (to spadek nawet względem nie najlepszego roku 2023, gdy wskaźnik ten sięgnął 5 proc.). Jeszcze gorzej prezentowały się wyniki miesięczne, bo już w listopadzie poziom marży w Chinach zmniejszył się do zaledwie 3,3 proc. (a ogólny zysk – o 35 proc.).
Przedstawiciele największego rynku samochodowego na świecie spodziewają się, że wojna cenowa przeniesie się na rok 2025, uderzając przede wszystkim w „starych” producentów oraz mniejsze firmy, które do tej pory nie zdołały się przebić do świadomości klientów. Potwierdzeniem tej tezy miałyby być nie najlepsze prognozy dotyczące rynkowych wzrostów w roku 2025 – dynamika na poziomie 2 proc. w segmencie detalicznym będzie oznaczała dalszą utratę wpływów przez graczy z Europy, USA, Japonii czy Korei Południowej. Trochę tak, jak miało to miejsce do tej pory, bo w 2024 r. marki spoza Chin niemal bez wyjątku notowały na terenie Państwa Środka spadki sprzedaży. Taki to sobie prognostyk.