Volkswagen, BMW, Nissan, Toyota, Dacia, Kia, Audi, Renault, Peugeot – to tylko kilku wybranych producentów, którzy w trakcie ostatnich 2-3 lat postawili na zmianę identyfikacji wizualnej. Nowe sygnety wiele łączyło, a w działaniach projektantów widać było charakterystyczne trendy, takie jak dążenie do prostoty, dominację czerni i bieli oraz dwuwymiarowość, ważną zwłaszcza w kontekście urządzeń mobilnych.
Mało kto natomiast pamięta, że jednym z pierwszych przedstawicieli branży motoryzacyjnej, który poszedł w tym kierunku, był właśnie Citroën: już w 2016 r. zaproponował odmienioną, dostosowaną do wymogów internetu, wersję logo z 2009 r. Nie minęło jednak sześć lat, a producent przymierza się do kolejnej zmiany, tym razem nawiązującej do historycznego, pierwszego znaku marki z 1919 r. „U progu prawdopodobnie najbardziej ekscytującego rozdziału w naszej 103-letniej historii doszliśmy do wniosku, że nadszedł właściwy czas, aby Citroën przyjął nowoczesny wygląd. Nowa tożsamość stanowi elegancki symbol postępu. Chcemy poruszyć naszych klientów, tak fizycznie, w odważnych, przyszłościowych pojazdach, które rzucają wyzwanie tradycyjnym regułom branżowym, jak i emocjonalnie, zapewniając, że całe ich doświadczenie – w szczególności przejście na napęd elektryczny – będzie bardziej przystępne, wygodne i przyjemne” – przekazał Vincent Cobée, dyrektor zarządzający Citroëna.
Motywem przewodnim rebrandingu jest hasło „Nothing Moves Us Like Citroën”, które obiecuje rewolucję w podejściu marki do nachodzących rozwiązań w zakresie mobilności i kontaktu z klientem. Emblemat trafi oczywiście na maski samochodów, do internetu oraz na ściany salonów, a pierwszym autem (choć tylko koncepcyjnym) z nowym logo będzie pojazd rodzinny, który Citroën chce ujawnić pod koniec września. Z kolei od połowy 2023 r. logo zacznie się stopniowo pojawiać na wszystkich nowych produktach francuskiej marki. To już dziesiąty znak w ponad 100-letniej historii firmy.
Fot. Stellantis Media