Skromne wzrosty przeplatane delikatnymi spadkami – sprzedaż nowych aut w UE cały czas oscyluje na poziomie zbliżonym do ubiegłorocznego, a co za tym idzie, dalekim od rezultatów osiąganych przed 2020 r. Z marazmu nie są w stanie wydobyć się największe rynki Starego Kontynentu, na czele z Niemcami, które w kwietniu ponownie znalazły się pod kreską (242,7 tys.; -0,2 proc.).
W zeszłym miesiącu słabo radzili sobie Francuzi (138,7 tys.; -5,6 proc.), ale także Brytyjczycy (120,3 tys.; -10,4 proc.), co wykorzystali Włosi, którzy w tym okresie wskoczyli na pozycję wicelidera z wolumenem 139,1 tys. szt. (+2,7 proc.). Spośród czołowych europejskich rynków jedynym, który rzeczywiście może jednak mówić o niezłym tempie wzrostu, pozostaje Hiszpania (98,5 tys.; +7,1 proc.) od miesięcy podtrzymująca dobry trend.
Presja ze strony Brukseli oraz rozwój oferty modelowej w segmencie aut zelektryfikowanych wpływają na zmianę popularności poszczególnych układów napędowych. Spada zainteresowanie pojazdami benzynowymi (28,3 proc. udziału w sprzedaży na terenie UE w kwietniu; -20,6 proc.) oraz dieslami (9,6 proc.; -24,4 proc.). W siłę rosną za to wszystkie pozostałe napędy – hybrydy, które dziś odpowiadają już za ponad jedną trzecią rynku (34,7 proc.; +20,8 proc.), auta elektryczne (15,7 proc.; +34,1 proc.) oraz hybrydy plug-in (8,8 proc.; +31,2 proc.) będące na dobrej drodze, by w kolejnych miesiącach wyprzedzić silniki wysokoprężne.
Markowym liderem w Europie (UE, UK, EFTA) pozostaje Volkswagen (121,9 tys.; -1,7 proc.), który w kwietniu zwiększył swoją przewagę nad konkurencją za sprawą nieco gorszych wyników Toyoty (71,4 tys.; -9,5 proc.). Japoński producent musi dziś oglądać się za siebie, bo tuż za jego plecami znajdują się zarówno Skoda (69,1 tys.; +11,6 proc.), jak i BMW (67,9 tys.; +3,3 proc.). TOP5 zamyka wreszcie Renault (62,7 tys.; +6,6 proc.).
Wśród liczących się wolumenowo brandów liderem wzrostu została Cupra (25,9 tys.; +46,2 proc.), która wydaje się rosnąć kosztem siostrzanego Seata (17,5 tys.; -31,3 proc.), o czym chyba najlepiej świadczy fakt, że w kwietniu 2024 r. sprzedażowy rezultat obu brandów był dokładnie odwrotny. Powody do zadowolenia ma również SAIC – chiński gigant dostarczył przed miesiącem 21,7 tys. nowych samochodów (przede wszystkim MG) o jedną czwartą więcej niż rok wcześniej.
Odmienne nastroje panują we Fiacie (24,3 tys.; -18 proc.), w Volvo (28,5 tys.; -15,9 proc.), Suzuki (14,6 tys.; -18,6 proc.) czy Maździe (10,4 tys.; -24,5 proc.). Na szczególną uwagę zasługują jednak Tesla oraz Jaguar. Amerykański nie tylko nie odrabia strat, ale wręcz traci coraz więcej (7,3 tys.; -49 proc.). W przypadku Jaguara prowadzony rebranding, aktualizacja oferty modelowej i związane z nią przestoje w dostawach dobitnie odbiły się na wynikach producenta – od początku roku sprzedaż nowych aut marki spadła o 75 proc., zaś w samym tylko kwietniu – aż o 97,5 proc., co oznacza, że na drogi wyjechało w sumie… 49 Jaguarów. Pytanie, czy na koniec tego przestoju będzie jeszcze do czego wracać?



