Według informacji agencji Reutera w nieoficjalnym głosowaniu, które miało zbadać nastroje państw członkowskich UE wobec wprowadzenia nowych ceł, wśród 12 krajów głosujących „za” pierwotnie miały znaleźć się m.in. Włochy, Francja, ale także Hiszpania. Od tego momentu minęły jednak dwa miesiące i wiele wskazuje na to, że antychiński blok nie wytrzymał próby czasu.
W trakcie wizyty w Kunshan, podczas spotkania z prezydentem Xi Jinpingiem, premier Hiszpanii Pedro Sanchez wzywał kraje UE oraz Komisję Europejską do „ponownego przemyślenia sprawy”. Hiszpański przywódca mówił o budowaniu mostów i szukaniu kompromisów, ostrzegając przed możliwą wojną handlową.
Zmiana stanowiska madryckich władz jest o tyle ważna, że projekt przygotowany przez KE może zostać zawetowany tylko w sytuacji, gdy przeciw nowemu prawu opowie się przynajmniej 15 państw reprezentujących minimum 65 proc. unijnej populacji. Wyłamanie się Hiszpanii z dotychczasowego „aliansu” wpływa więc na układ sił, w którym proporcje między krajami nastawionymi sceptycznie do nowych ceł a tymi, które takie rozwiązanie popierają, zaczynają się wyrównywać, tym bardziej że część rządów nadal nie określiła swojego stanowiska w tej sprawie.
Wiele będzie zależało od samych Niemiec, które do tej pory miały wstrzymywać się od głosu. Choć tamtejsza branża oraz część polityków mocno krytykuje jakiekolwiek bariery handlowe z uwagi na silną obecność lokalnych producentów na chińskim rynku, rząd federalny nie chce wchodzić w konflikt z Ursulą von der Leyen.
Choć do listopadowego głosowania zostało coraz mniej czasu, niełatwo przewidzieć, jaki konsensus wypracują unijni liderzy. Uzyskanie większości niezbędnej do odrzucenia ceł będzie niezwykle trudne, ale przy mocno odmiennym stanowisku poszczególnych państw, można spodziewać się, że KE będzie szukała rozwiązania kompromisowego, skutkującego np. niższymi stawkami dla producentów.
Fot. Flickr, World Economic Forum, https://creativecommons.org/licenses/by-nc-sa/2.0/