Julia Poliscanova, starszy dyrektor ds. pojazdów i e-mobilności w europejskiej organizacji pozarządowej Transport & Environment, zajmującej się m.in. promocją elektromobilności i ochroną środowiska, przybliża, że badania przeprowadzone przez jej organizację wykazały wyższą emisję CO2 dla hybryd plug-in niż w wypadku samochodów konwencjonalnych. „Są one cięższe aniżeli pojazdy spalinowe, więc zużywają więcej paliwa” – przekonuje Poliscanova.
Innego zdania jest Stephan Neugebauer, przewodniczący European Green Vehicles Initiative Association. W trakcie rozmowy z Reutersem Neugebauer stwierdza, że ulepszenia technologiczne, które zajdą w hybrydach plug-in, sprawią, iż będą one mniej uzależnione od silników spalinowych. „Czy wszyscy klienci będą za 10 lat kupować pojazdy elektryczne? Nie sądzę. Dlaczego? Bo czasami musimy odbyć długodystansową podróż, jedziemy na wakacje, ciągniemy przyczepę. A do tego potrzeba publicznej infrastruktury ładowania. Tymczasem to nadal jest i będzie punkt krytyczny” – uważa Neugebauer.
Jak do tego wszystkiego odnoszą się producenci? Szef BMW Oliver Zipse zauważa, że modele PHEV są „wspaniałym produktem konsumenckim” i będzie dla nich rynek nawet bez dotacji. W podobnym tonie wypowiada się Håkan Samuelsson, dyrektor Volvo Cars: „To trochę rozczarowujące, że decydenci z Brukseli nie widzą zalet hybrydy plug-in”. Z kolei Luca de Meo, prezes Renault, ocenia, że „modele z napędem plug-in będą częścią krajobrazu przez najbliższe 10 lat”. Dodaje, że są one bardziej opłacalne niż samochody konwencjonalne.
Pytanie, czy w taki sam sposób plug-iny są postrzegane przez władze Unii. Jeśli bowiem postulaty i obawy T&E trafią w Brukseli na podatny grunt, to kolejne lata mogą być pod względem „emisyjnym” dla branży jeszcze trudniejsze.
Fot. Wikimedia / kosabe (CC BY-SA 2.0)