Coraz więcej wskazuje na to, że kłopoty podażowe, z którymi obecnie mierzy się branża, przesuną się na kolejne lata – powszechnie mówi się o roku 2022, a niektórzy producenci nieśmiało wspominają nawet o 2023. Co więcej, straty wolumenowe w nadchodzącym roku mogą być znacznie gorsze od dotychczasowych prognoz, bo projekcja IHS Markit na 2022 r. została zweryfikowana w dół o kolejne 9,3 proc., odpowiadając 8,45 mln pojazdów. Z przewidywań firmy analitycznej wynika, że gorzej będzie również w roku 2023 – o 1,1 proc. (1,05 mln sztuk).
Na obecny kryzys składa się kilka elementów. Przede wszystkim, podczas zeszłorocznej początkowej blokady spowodowanej pandemią ilość zamówień na półprzewodniki wśród producentów aut znacznie spadła, podczas gdy wzrosła w innych sektorach. Niebagatelną rolę odegrały także pożary w fabrykach producentów chipów, zimowe burze w Teksasie oraz nowe restrykcje i obostrzenia w związku z kolejnymi falami pandemii. W ostatnim czasie dużym problemem jest zaś sytuacja w Malezji (to ważne ogniwo w łańcuchu dystrybucji chipów produkowanych na Tajwanie), gdzie nowe ogniska koronawirusa spowodowały ponowne zamknięcie kluczowych fabryk. Przedłużający się lockdown w Malezji odbił się więc wyraźnie na całej branży, a jesień i potencjalna czwarta fala koronawirusa mogą skutecznie opóźnić powrót do normalności.