Grzegorz Zalewski, który od 2008 r. pełnił m.in. funkcję dyrektora generalnego oraz dyrektora operacyjnego Grupy Renault Retail na Europę, przyznaje, że jednym z jego celów będzie poprawa udziału Stellantisa w polskim rynku, który w 2023 r. wyniósł 8,56 proc. Dyrektor generalny Stellantis Polska nie ujawnia natomiast konkretnej liczby, do której chciałby dążyć w najbliższych miesiącach. – W Europie rynkowy udział całego koncernu osiągnął 18,36 proc. Myślę, że nie musimy aspirować aż do takiego poziomu, choć potrzebna jest zdecydowana poprawa – zapewnia. We Francji Stellantis posiadał w ub.r. 29,51 proc. rynku, na terenie Włoch – 33,76 proc., zaś w Niemczech i Hiszpanii – odpowiednio – 12,58 proc. i 20,19 proc. (pojazdy osobowe i użytkowe).
ZMIANY W SIECI
O wykorzystanie pełnego potencjału Stellantisa w Polsce będzie z pewnością trudno bez ostatecznego ułożenia mapy sieci dealerskiej. Nowy dyrektor generalny informuje, że na tę chwilę polska sieć została pokryta w około 80 proc. i z czasem pojawią się w niej nowe punkty sprzedaży. – Trwają prace nad zwiększeniem liczby punktów, toczą się obecnie rozmowy, które prowadzimy w pierwszej kolejności z naszymi aktualnymi partnerami – opowiada przedstawiciel Stellantis Polska. Zapytany zaś o „białe plamy” (czego przykładem są choćby Kielce, gdzie brakuje salonów Opla i Peugeota), Grzegorz Zalewski odpowiada dyplomatycznie, że firma ma już zidentyfikowane miasta, które wymagają uzupełnienia.
Jego zdaniem ważne jest też upraszczanie oferty, wewnętrznych procedur, organizacji oraz komunikacji z dealerami, która – jak zdaje sobie sprawę – była dotychczas „dosyć skomplikowana”. – Chcemy mieć dobrą sieć dealerską, z którą należy się odpowiednio komunikować. Liczy się robienie rzeczy prostych, przewidywalnych i logicznych. Bardzo mi na tym zależy – podkreśla.
Grzegorz Zalewski: Zależy nam, żeby współpraca z dealerami stała na wysokim poziomie. Moje doświadczenia z branży pokazują, że takie relacje są jak najbardziej możliwe.
DAWNI LIDERZY
Plany zmierzają więc do poprawy obecnej sytuacji i wzmocnienia pozycji Stellantisa w Polsce, choć przed koncernem stoją potężne wyzwania. Przykładem jest zwiększenie popularności osobowego Fiata (w „dostawczakach” do 3,5 t marka zajęła w 2023 r. względnie niezłą trzecią pozycję, z 11,5-proc. udziałem w segmencie). Pomóc ma w tym sprzedaż Fiata 600, hybrydowego miejskiego SUV-a, którego miesięczna rata zaczyna się już od 600 zł netto (przy cenie katalogowej 108 tys. zł brutto oraz 24-miesięcznym okresie leasingu i limicie rocznym do 15 tys. km, a także wpłacie początkowej wynoszącej 10 proc.). – To świetny produkt, z którym wiążę olbrzymie nadzieje. Uważam, że Fiat 600 może znacząco poprawić wolumen całej marki – twierdzi Grzegorz Zalewski. Przedstawiciel Stellantisa wspomina ponadto o nowym Fiacie Panda, którego uważa za kolejne auto godne uwagi. I przekonuje, że zasada jest prosta: większy udział w rynku wymaga z jednej strony dobrego produktu, a z drugiej – przystępnej ceny.
A co z marką Peugeot, która, podobnie jak Fiat, mimo silnej pozycji przed laty, dziś nie radzi sobie w Polsce zbyt dobrze? – W wypadku Peugeota mamy spory portfel zamówień, choć borykaliśmy się – i nadal jest to pewien problem – z dostępnością samochodów. Peugeot 408, czyli auto, które zadebiutowało w polskiej ofercie pod koniec 2022 r., obecnie – dzięki lepszej dostępności – ma szansę zapewnić znaczącą sprzedaż – ocenia Zalewski. Jak dodaje, udział Peugeota w polskim rynku powinien być wyższy (od stycznia do czerwca br. w segmencie aut osobowych zarejestrowano ponad 4,8 tys. Peugeotów – dało to 1,75 proc. udziału i 19. miejsce w markowym rankingu). – Występowały u nas spore problemy z podażą, przez co zamówienia są znacznie wyższe niż poziom rejestracji. Jesteśmy ponadto w trakcie wprowadzania na rynek kolejnych nowości w postaci dwóch SUV-ów: Peugeota 3008 oraz siedmioosobowego Peugeota 5008 – zdradza.
NOWA OFERTA
Dyrektor generalny Stellantis Polska dodaje, że zwiększy się też gama modelowa pozostałych marek koncernu, jak choćby Opla. Nad Wisłą pojawią się nowe modele niemieckiej marki – Grandland oraz Frontera, którego wersję hybrydową można zamawiać już od 102,9 tys. zł. Pod koniec roku wejdzie z kolei do oferty produkowany w Polsce Jeep Avenger 4xe (z napędem na cztery koła), a ponadto w pełni elektryczny DS 4. Stellantis ma zresztą za sobą całkiem dobry okres w segmencie miejskich aut osobowych i SUV-ów: 2023 r., z udziałem w rynku rzędu 9,6 proc., dał koncernowi w tej kategorii podium. Z kolei udział koncernu w segmencie użytkowych „elektryków” sięgnął w ub.r. 20,2 proc., co zapewniło firmie 2. miejsce (po Renault).
Ciekawym krokiem wydaje się też utworzenie przez Stellantis i chiński koncern Leapmotor International spółki joint venture (do Stellantisa należy w niej 51 proc. udziałów). W Europie we wrześniu 2024 r. pojawią się dwa modele – Leapmotor T03 i C10. Na początku auta będą dostępne we Francji, Włoszech, w Niemczech, Hiszpanii, Portugalii, Belgii, Grecji i Rumunii. Pierwszy model to niewielki miejski „elektryk”, drugi – elektryczny SUV segmentu D. – Poza Chinami dystrybucją aut zajmie się Stellantis – mówi Grzegorz Zalewski. Agencja Reutera, powołując się na anonimowe źródła, podaje nieoficjalnie, że samochody Leapmotor będą produkowane w fabryce w Tychach. Stellantis Polska zależy zresztą na podkreślaniu, że jego wybrane produkty powstają nad Wisłą. Jest to widoczne choćby w reklamie Fiata 600, która komunikuje, że włoskie auto firma produkuje na terenie naszego kraju.
Grzegorz Zalewski zaznacza, że Stellantis nie patrzy wyłącznie na cenę samochodu, ale analizuje też całkowity koszt użytkowania auta (Total Cost of Ownership – TCO). – Duża część naszych aut jest użytkowana w oparciu o finansowanie. Po upływie 2, 3 czy 4 lat to klienci decydują, czy zostawiają auto sobie, czy je zwracają. To rynek, który systematycznie się rozwija – opisuje szef Stellantis Polska. Jak przybliża, konsumenci nie przywiązują wagi tylko do ceny samochodu – patrzą również, jak dużą miesięczną ratę zapłacą, ile wynosi pierwsza wpłata, jakie są warunki odkupu itd., a często – już dla dodatkowego komfortu – decydują się przy okazji na przedłużoną gwarancję czy kontrakty serwisowe.
DROGA KU LEPSZEMU?
Dealerzy zastanawiają się zapewne, jak zmiana na stanowisku dyrektora generalnego wpłynie na relacje z siecią. – Spotkałem się ze Stowarzyszeniem Dealerów Stellantis. Uważam, że mamy za sobą bardzo dobre spotkanie, na którym rozmawialiśmy otwarcie o tym, co działa, jak i o tym, co należy poprawić. Zależy nam, żeby współpraca z dealerami stała na wysokim poziomie – mówi Grzegorz Zalewski. I dodaje: – Moje dotychczasowe doświadczenia z branży motoryzacyjnej pokazują, że takie relacje są jak najbardziej możliwe. Do tego chcę dążyć.