Aktualności

Nowy kryzys w motoryzacji?

Spór między Chinami i USA może mieć niebagatelny wpływ na sytuację branży samochodowej po tym, jak Państwo Środka ograniczyło globalny eksport metali ziem rzadkich. Nie brakuje głosów, że obecne problemy mogą wywołać niedobory podażowe na skalę tych z lat 2021-2023.

Prasa motoryzacyjna z coraz większym niepokojem przygląda się efektom decyzji Chin w sprawie wstrzymania handlu niezbędnymi przy produkcji aut metalami ziem rzadkich. Choć wytyczne Pekinu w tym zakresie weszły w życie już w kwietniu w kontrze do ceł nałożonych przez Donalda Trumpa, skala zagrożenia, z jakim mierzy się światowa gospodarka, stała się jasna dopiero po czasie. Dlaczego?

Z dwóch powodów. Od strony administracyjnej wynika to z podejścia samych Chin – uzyskanie licencji eksportowej pozwalającej firmom na sprowadzanie niezbędnych materiałów stało się elementem czasochłonnej procedury administracyjnej. Z informacji CLEPA, europejskiego stowarzyszenia dostawców części, wynika, że spośród setek wniosków, które trafiły od kwietnia do urzędników chińskiego Biura Bezpieczeństwa Przemysłowego oraz Kontroli Importu i Eksportu, tylko około jedna czwarta została już rozpatrzona pozytywnie. Część wniosków miała zostać odrzucona z uwagi na kwestie proceduralne, inne nadal czekają na swoją kolej.

Choć 30 maja rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Lin Jian powiedział, że nowe reguły nie mają charakteru „dyskryminacyjnego i nie są wycelowane w żadne konkretne państwo”, w kuluarach panuje przekonanie, że jest to efekt sporu na linii USA-Chiny. Co ważne, jak podaje serwis Automotive News, powołując się na słowa Zhu Junweia, przedstawiciela chińskiego think-tanku Grandview Institution, ograniczenie eksportu metali ziem rzadkich nie jest dla Pekinu mieczem obosiecznym, przynajmniej w krótkim terminie, bo wartość pieniężna eksportowanych towarów jest stosunkowo niska.

Tym samym Chiny mogą grać na zwłokę, wykorzystując uprzywilejowaną sytuację w relacjach z innymi państwami. W sektorze metali ziem rzadkich Państwo Środka pozostaje bowiem de facto monopolistą, odpowiadając za 65 proc. światowego wydobycia, ale aż 88 proc. rafinacji – a przynajmniej tak wynika z analizy przeprowadzonej przez firmę Morgan Stanley.

Zdaniem Andresa Krolla, dyrektora zarządzającego Noble Element, przedsiębiorstwa zajmującego się importem metali ziem rzadkich, przedstawione proporcje i tak są zaniżone, a w ciągu następnych trzech lat globalni dostawcy nie mogą liczyć na żadną alternatywę poza dojściem do porozumienia z Chinami.

Do tego najpewniej prędzej czy później dojdzie (i to pewnie stanowi największą różnicę między kryzysem związanym z niedoborami części sprzed czterech lat, gdzie problem znajdował się poza jakąkolwiek kontrolą). Poluzowanie reguł w tym zakresie może być elementem negocjacji na linii UE-Chiny w temacie barier na import pojazdów elektrycznych zza Wielkiego Muru. Anonimowe źródła donoszą, że pozwolenie na eksport kluczowych metali otrzymali również niektórzy dostawcy związani z Fordem, Stellantisem i GM. Wydaje się więc, że celem Pekinu nie jest wywołanie długotrwałego kryzysu, a raczej chęć podkreślenia swojej pozycji w światowym handlu, zwłaszcza na tle USA – nie bacząc na konsekwencje.

Skontaktuj się z autorem
Redakcja
Linkedin
REKLAMA
Zobacz również
Aktualności
BYD coraz silniejsze w Niemczech i UK. Tesla w tarapatach
Redakcja
10/11/2025
Aktualności
Grupa Plichta z salonem BYD w nowym standardzie
Redakcja
7/11/2025
Aktualności
Polska: rejestracje w górę. Chińskie marki z kolejnymi rekordami
Redakcja
4/11/2025
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.