Kwietniowe wyniki branży motoryzacyjnej w Europie potwierdzają to, czego spodziewała się większość – że marzec był jedynie niechlubnym wyjątkiem na tle, co do zasady, przyzwoitych liczb osiąganych przez producentów aut.
Głównym motorem wzrostu na Starym Kontynencie pozostają pojazdy hybrydowe, które w ubiegłym miesiącu urosły niemal dokładnie o jedną trzecią (do 266 tys. szt.), do czego po części przyczynił się także ogromny skok na polskim rynku (+66,3 proc.), gdzie HEV-y odpowiadają za większy udział w sprzedaży nowych aut niż samochody napędzane benzyną i dieslem (liczone razem).
Nieco lepiej niż w ubiegłym miesiącu radziły sobie „elektryki”, choć wzrost rzędu 14,8-proc. (tylko o 1 pkt. proc. wyprzedzający średnią dla wszystkich napędów) trudno postrzegać jako sukces elektromobilności. Na nowego lidera elektryfikacji wśród największych unijnych rynków wyrasta Francja – 24,9 tys. BEV-ów zarejestrowanych w kwietniu (+45,2 proc.) stanowiło 16,9 proc. łącznej sprzedaży nowych pojazdów nad Sekwaną, tyle samo, ile w Wielkiej Brytanii. Od momentu wycofania dopłat znacznie gorzej radzą sobie za to Niemcy. Mimo że na poziomie liczb bezwzględnych nasz zachodni sąsiad pozostał numerem jeden (29,7 tys. szt.; -0,2 proc.), to uzyskany wynik przełożył się na zaledwie 12,2-proc. udział.
Przejdźmy do producentów, poczynając od markowego lidera na terenie UE, UK oraz EFTY, czyli Volkswagena. 122,5 tys. aut zarejestrowanych w kwietniu to nie tylko zdecydowanie najlepszy rezultat w zestawieniu – to także nie najgorszy 14,4-proc. wzrost względem ubiegłego roku. Choć dominacja VW nie wydaje się zagrożona, wiele w temacie skrócenia dystansu do lidera robi Toyota z trzecią najwyższą dynamiką rozwoju wśród wszystkich liczących się brandów (78,3 tys.; +42,4 proc.). Markowe podium uzupełniło BMW (65,4 tys.; +23,2 proc.), tuż za nim uplasowały się z kolei Skoda (60,8 tys.; +14,7 proc.) oraz Renault (58,8 tys.; +10,6 proc.).
Choć na liście dominowała „zieleń”, nie brakuje firm, które nawet w tym dobrym okresie notowały spadki. Nie najlepiej radzą sobie zwłaszcza marki związane z grupą Stellantis – gorzej niż przed rokiem wypadły aż trzy czołowe brandy producenta – Peugeot (50,8 tys.; -2,3 proc.); Fiat (29,6 tys.; -2,3 proc.), ale przede wszystkim Opel/Vauxhall (31 tys.; -16,8 proc.). Do grona „spadkowiczów” możemy zaliczyć ponadto Audi (56 tys.; -5,1 proc.) oraz Kię (44,7 tys.; -10,6 proc.), czyli dwie marki, które w poprzednich latach zbudowały potężną bazę wolumenową, ale także firmy amerykańskie – Forda (36,1 tys.; -12,8 proc.) i Teslę (13,9 tys.; -2,3 proc.).
Wrażenia nie robi ponadto europejski wynik Cupry (16,9 tys.; +10,9 proc.) – do oczekiwanego przez część branży „pożarcia” Seata nie doszło i raczej prędko nie dojdzie, bo ten został kwietniowym liderem wzrostów (33,1 tys.; +63,1 proc.), przed Volvo (33,8 tys.; +59 proc.) i wspomnianą wcześniej Toyotą. Rezultat wyraźnie lepszy od rynkowej średniej zanotowało ponadto Suzuki (17,3 tys.; +33,7 proc.) i to by było w zasadzie na tyle.