W branży trwa zapoczątkowany w marcu trend rekordowych wzrostów sprzedaży. Trend, który najpewniej zakończy się w czerwcu. Do tego czasu możemy zachwycać się imponującymi statystykami, które w dużym stopniu zakłamują rzeczywistą sytuację branży motoryzacyjnej. Przed rokiem, podczas szczytu pierwszej fali koronawirusa, na unijne drogi wyjechało 270,7 tys. pojazdów. W kwietniu bieżącego roku były to już 862,2 tys. aut. Wynik niby dobry, ale tylko do momentu, kiedy zestawimy go z danymi sprzed dwóch lat, kiedy sektor „osobówek” zanotował wynik na poziomie 1,143 mln samochodów. Dla lepszego zobrazowania sytuacji warto przytoczyć historyczne dane ACEA z lat 2003-2019: w tym okresie kwietniowe rejestracje aut osobowych nigdy nie spadły poniżej miliona sztuk.
W zeszłym miesiącu wzrost zanotowały wszystkie gospodarki UE. Rekordowy rezultat stał się udziałem Włoch, które zwiększyły sprzedaż o 3 277 proc. Czterocyfrowe wyniki uzyskały ponadto Irlandia oraz Hiszpania. Skala wzrostów nie świadczy jednak o sukcesie gospodarczym, ale o charakterze obostrzeń i skutkach pandemii, których przed rokiem doświadczyły wymienione kraje. Żadne z państw członkowskich UE nie uzyskało wolumenu na poziomie z kwietnia 2019 r., ale Estonii (-5,5 proc.), Finlandii (-9,3 proc.) oraz Danii (-4 proc.) udało się zminimalizować straty.
Trzy rejony UE odnotowały w kwietniu wyniki poniżej unijnej średniej w porównaniu do stanu sprzed dwóch lat. Kryzys ekonomiczny od wielu miesięcy wpływa na sytuację gospodarek Półwyspu Iberyjskiego. W Portugalii liczba nowych samochodów osobowych skurczyła się o 29,9 proc., zaś w Hiszpanii o 34,2 proc. Drugim punktem zapalnym były przed miesiącem państwa byłej Jugosławii – Chorwacja i Słowenia. Załamanie sprzedaży dotknęło zwłaszcza chorwackich dealerów, a z tamtejszych salonów wyjechało zaledwie 4,1 tys. aut – o połowę (-52 proc.) mniej niż przed dwoma laty. Kwiecień okazał się również słabszym miesiącem dla państw Beneluksu, gdyż zarówno Belgia, jak i Holandia doświadczyły około 30-proc. spadków.
Kolejny miesiąc będzie zapewne podobny, choć możemy się spodziewać, że wskaźniki wzrostów nie będą już tak imponujące. Na bardziej miarodajne wyniki (bez konieczności ciągłego zerkania na 2019 r.) trzeba liczyć w czerwcu bądź lipcu. Z kolei o tym, jak poradziły sobie unijne gospodarki w marcu, można przeczytać tutaj.
Źródło: ACEA
Fot. Pixabay