Serwis Automotive News informuje, że obecnie Volvo nie radzi sobie najlepiej pod kątem sprzedaży aut elektrycznych w Chinach i USA, czyli na swoich kluczowych rynkach zbytu, co może sprzyjać zmianie podejścia do celu wyznaczonego na 2030 r. Podczas kwartalnej prezentacji Jim Rowan, dyrektor generalny Volvo, przyznał, że jest „wielkim zwolennikiem napędu elektrycznego”, ale dodał przy tym, że „potrzeba trochę czasu, aby pełna elektryfikacja na świecie stała się możliwa”.
Wiele sugeruje, że – podobnie jak inni producenci – Volvo skupi się na sprzedaży hybryd plug-in i miękkich hybryd. Jim Rowan przekonywał, że są one bardzo popularne wśród klientów marki i firma nadal będzie inwestowała w samochody hybrydowe, które przygotowują konsumentów do przesiadki na „elektryki”.
Krytycznie na elektryfikacyjne plany Volvo patrzą amerykańscy dealerzy, którzy mają nadzieję, że bardziej tradycyjne modele będą dostępne w sprzedaży jeszcze długo po zakończeniu bieżącej dekady. „Volvo przesadziło ze strategią opartą tylko na samochodach elektrycznych” – skomentował dla Automotive News jeden z dealerów, który poprosił o zachowanie anonimowości. Sytuacja nie jest chyba jednak aż tak zła, bo osoba zaznajomiona z planami firmy poinformowała, że Volvo skupi się w kolejnej dekadzie na hybrydach plug-in, a inny anonimowy informator zdradził nawet, że producent trzyma kciuki za to, żeby rządy różnych państw patrzyły przychylnie na takie auta.
Jeśli powyższe informacje się potwierdzą, Volvo nie byłoby jedynym producentem, który w ostatnim czasie zrewidował swoje plany dotyczące elektryfikacji. Elektryfikacyjne zapędy pohamowali już m.in. Mercedes, który zdecydował, że zainwestuje więcej pieniędzy, niż planował w rozwijanie technologii spalinowej, czy Porsche, które nie uważa już swojego dotychczasowego celu – zakładającego, że ponad 80 proc. jego sprzedaży będą do 2030 r. stanowiły samochody elektryczne – za wiążące zadanie.