Gdy rozmawiamy z jedną z koleżanek z redakcji, która od kilku lat użytkuje Skodę, i zdarza nam się narzekać na braki w testowanych autach, często słyszymy od niej: „w mojej Octavii to jest”. Niespecjalnie jesteśmy już zaskoczeni tymi pochwałami funkcjonalności samochodów czeskiej marki. W końcu Skoda od lat reklamuje swoje przemyślane rozwiązania Simply Clever. Czy chodzi o skrobaczkę w klapce wlewu paliwa, wysuwany podłokietnik, rozmaite schowki, parasole w drzwiach, wysuwane zabezpieczenie drzwi – to wszystko naprawdę się przydaje. Podobnie było z Pakietem Komfortowego Snu, w który była wyposażona testowana Skoda Kodiaq Scout. Składają się na niego regulowane zagłówki w drugim rzędzie siedzeń, które podpierają głowę podczas snu, przyciemniane tylne szyby z roletami i koce. Dodatki przydały się, gdy w środku nocy wracaliśmy Kodiaqiem z otwarcia salonu w Kaliszu.
To w ogóle był ciekawy wyjazd, który pozwolił nam dobrze przetestować Kodiaqa w wersji Scout, czyli uterenowionej. Na wspomniane otwarcie jechaliśmy nieco spóźnieni, więc nie zastanawialiśmy się, gdy nawigacja zaoferowała alternatywną trasę krótszą o pięć minut. Już po chwili mknęliśmy wyboistą, rozmokłą polną drogą. Przydał się spory prześwit, obudowane podwozie, plastikowe nakładki w miejscach narażonych na kontakt na przykład z gałęziami, poprawione właściwości terenowe, napęd 4×4 i off-roadowy tryb jazdy. Nieco ubłoconym samochodem, ale dotarliśmy na czas. W drodze powrotnej wybraliśmy już czystszą autostradę. Tu świetnie wyglądający Kodiaq (m.in. za sprawą specjalnego wzoru felg, a także srebrnych relingów i wykończenia zderzaków dostępnych w wersji Scout), wyposażony w dwulitrowy silnik benzynowy o mocy 190 KM, radził sobie nie gorzej niż w terenie. Jedyna uwaga dotyczy spalania. Ważąca ponad 1700 kg „petarda” na autostradzie pali 14-15 litrów, przez co koszt służbowego wyjazdu był… trochę wyższy od zakładanego.
O ile przy części testowanych przez nas podwyższonych samochodów – dumnie nazywanych przez producentów SUV-ami – od razu piszemy, że nie zabralibyśmy ich na bezdroża, tak w przypadku Kodiaqa Scout jest inaczej. To pełnoprawny samochód osobowo-terenowy (czy, z uwagi na gabaryty i trzeci rząd siedzeń, raczej: rodzinno-terenowy). Na pewno początkowo szkoda byłoby nam wjeżdżać Kodiaqiem za nieco ponad 200 tys. zł (na tyle wyceniono egzemplarz testowy) do lasu, ale wynikałoby to jedynie z obawy przed zarysowaniem auta, a nie przed tym, że w najmniej dogodnym momencie musielibyśmy czekać na terenówkę lub traktor, który wyciągnie nas z dołu. Faktem jest, że Skoda wyciągnęła z tego SUV-a maksimum.