Aktualności

Auto Fus Group – ucieczka do przodu

Wejście do Renault, tworzenie sieci chińskiego brandu premium, wreszcie – budowa salonu brytyjskich marek luksusowych przy Ostrobramskiej. W grupie Auto Fus nowe pomysły prześcigają realizację poprzednich, a markowe portfolio rośnie w oczach.

Auto Fus Group, czyli stołeczny dealer BMW z kilkudziesięcioletnim stażem, od co najmniej dekady realizuje strategię systematycznego poszerzenia swojego markowego portfolio. Nie jest to jednak typowy multibranding „od prawa do lewa”, bo firma założona przez Tadeusza Fusa dokłada brandy „wyselekcjonowane”, można by rzec – charakterystyczne dla siebie. Przez długie lata biznes Fusów uchodził za flagowy przykład rodzinnej firmy związanej z BMW, która, działając na szalenie konkurencyjnym rynku warszawskim, „dała radę” w rywalizacji z potężnymi zagranicznymi grupami dealerskimi (Inchcape, Bawaria Motors). Dała radę na tyle, że w 2011 r. autoryzację swojej marki – jako jedynemu przedstawicielowi w Polsce – powierzył jej Rolls-Royce Motor Cars. A wkrótce gamę modelową dealerstwa powiększył kolejny luksusowy brand – sportowa Alpina.

Tomasz Fus (z lewej) i Piotr Fus. Drugie pokolenie zarządzających Auto Fus Group działa w ostatnich latach w myśl zasady: rok bez nowej marki albo inwestycji jest rokiem straconym

Jeszcze ciekawiej – i jeszcze bardziej sportowo – zrobiło się w 2018 r. Najpierw dealer kupił białostocką stację BMW, MINI i Jeepa (wkrótce dołączając do portfolio w tamtej lokalizacji także Alfę Romeo), zaś kilka miesięcy później branżę obiegła informacja, że Auto Fus Group została wyłącznym przedstawicielem na Polskę marki McLaren. Jeśli więc ktoś zakładał, że rodzina Fusów ograniczy się wyłącznie do autoryzacji ze stajni BMW, mógł się mocno zdziwić. My zaś uznaliśmy wtedy za pewnik, że nie będzie to ostatnie słowo stołecznej grupy. Mieliśmy rację.

SHOWROOM W EUROPEJSKIM

Pozostając w klimacie sportowo-luksusowym, w grudniu 2021 r. Auto Fus Group przejęło polską dystrybucję Astona Martina (wcześniej, po rozejściu się z poprzednim importerem, marka miała nad Wisłą kilkunastomiesięczną przerwę). Co charakterystyczne dla tego brandu, salon znalazł się w ekskluzywnym showroomie w Hotelu Raffles Europejski przy Krakowskim Przedmieściu, w butikowym sąsiedztwie luksusowych marek z innych branż, takich jak Hermès, Rolex, Patek Philippe czy Brunello Cuccinelli (obsługę posprzedażną, w tym powypadkową, dealer zapewnia w swojej głównej lokalizacji przy ul. Ostrobramskiej).

– Można powiedzieć, że to dla Astona Martina naturalne otoczenie i trudno byłoby znaleźć dla tego brandu lepsze miejsce. Mimo to… spróbujemy, ponieważ mamy już pomysł, gdzie powstanie w przyszłości nasz główny salon tej marki w 2025 r. – mówi Piotr Fus, współwłaściciel grupy Auto Fus odpowiedzialny przede wszystkim za sferę sprzedaży.

Zanim o tych planach, jeszcze chwilę o Astonie. – Od początku nie mieliśmy tu żadnej wątpliwości. Aston Martin to wyjątkowy brand, idący nieco pod prąd „obowiązujących” trendów, bo firma nie zamierza rezygnować choćby z silników V8 czy V12. Pierwsze dwa pełne lata, które spędziliśmy z tą marką, nie tyle spełniły, co przerosły oczekiwania nasze oraz centrali – przekonuje dealer.

I jeszcze słowo o logistyce, bo ta, z punktu widzenia „butikowej” lokalizacji przy Krakowskim Przedmieściu, jest dość charakterystyczna. – Wstawianie każdego modelu Astona Martina to małe show, gdyż aby samochód znalazł się w showroomie, trzeba najpierw wyciągnąć z fasady jedną z witryn. Zrobienie szerokich, na przykład dwumetrowych, drzwi nie wchodzi w grę ze względu na wymogi konserwatora zabytków. Ale nie ma tego złego, bo taka „dostawa” gromadzi zawsze pod hotelem całkiem sporą publikę. No i na szczęście prezentujemy wewnątrz tylko dwa auta – opowiada Tomasz Fus, drugi ze współwłaścicieli grupy, nadzorujący w dealerstwach m.in. obszar posprzedażowy. Tu warto dodać, że samochody Astona Martina, podobnie jak Rolls-Royce’a, w 95 proc. przypadków produkowane są „pod klienta”, a nie na stok. – Indywidualna czy wręcz spersonalizowana specyfikacja pojazdu to w zasadzie nieodzowny element procesu zakupowego w tej marce. Można powiedzieć, że każdy klient zamawiający Astona Martina chce mieć własne, „zbudowane” przez siebie auto. Z tego punktu widzenia tworzenie i finansowanie rozbudowanego stoku samochodowego mijałoby się z celem – dodaje starszy z braci Fusów.

„BRITISH HOUSE” PRZY OSTROBRAMSKIEJ

Piotr Fus: W 2024 roku zaczniemy przy Ostrobramskiej budowę nowych salonów dla naszych marek luksusowych: Astona Martina, McLarena i Rolls-Royce’a.

Ale szersza ekspozycja Astona Martina (i nie tylko) to mimo wszystko kwestia czasu. Okazuje się bowiem, że – i tu wracamy do pomysłu związanego z nowym salonem – Auto Fus Group przymierza się w przyszłym roku do nietuzinkowej inwestycji. – Nie jest tajemnicą, że działające tuż obok naszych stacji McDonalds’s oraz Shell dzierżawią teren od nas. Ta umowa dobiegnie końca w kwietniu 2024 roku i wówczas rozpoczniemy budowę nowego dealerstwa wraz z pełnym zapleczem serwisowym dla trzech marek luksusowych: Astona Martina, McLarena i Rolls-Royce’a. Każdy z tych brandów znajdzie się więc docelowo w odrębnym salonie, spełniającym wszystkie europejskie standardy producenckie. Obiekt chcemy oddać do użytku w 2025 r. – zapowiada Piotr Fus.

A co z miejscem, które obecnie zajmują McLaren i Rolls-Royce? – Chcemy je w całości przeznaczyć na BMW, być może częściowo również na samochody używane. To marka, która mocno się rozwija i poszerza gamę modelową, dlatego dodatkowa przestrzeń z pewnością nam się przyda. Oddech, dzięki zwolnieniu części mocy przerobowych, złapie także nasz serwis, już teraz pracujący na dwie pełne zmiany – argumentuje Tomasz Fus.

Nie wolno zresztą zapominać, że w salonach przy ul. Ostrobramskiej od ponad roku zajmuje powierzchnię jeszcze jeden brand. I znów – jakże charakterystyczny dla grupy Auto Fus. Chodzi o markę Ineos Grenadier, czyli kolejny niszowy, drogi, ale tym razem terenowy brand z segmentu premium. – Sporo mówi o tym aucie już historia jego powstania. Otóż Jim Ratcliffe, jeden z najbogatszych Brytyjczyków, a prywatnie miłośnik podróży oraz starego Land Rovera Defendera, stwierdził, że obecne wersje tego auta nie spełniają już jego oczekiwań, i że w tej sytuacji sam zbuduje sobie topowe terenowe auto świata. Zebrał więc grupę najlepszych projektantów i inżynierów, a potem kupił od Mercedesa supernowoczesną fabrykę we francuskim Hambach. Owocem tego projektu jest właśnie Grenadier – opowiada Piotr Fus. W jego ocenie – pod względem jakości wykonania, parametrów technicznych oraz wytrzymałości w czasie jazdy – produkt z absolutnie najwyższej półki w swoim segmencie.

Dla Auto Fus Group Grenadier to również swoiste dopełnienie oferty produktowej. – Wprowadzając do portfolio ten model, weszliśmy w mocne, off-roadowe terenówki. Dzięki temu mamy obecnie w sprzedaży samochody superluksusowe, czyli Rolls-Royce’a, supersportowe McLareny, szeroką ofertę premium w postaci BMW, MINI i Alpiny, a także połączenie luksusu oraz „segmentu GT”, a więc Astona Martina. Słowem, zyskaliśmy „przekrojowość”, której jeszcze parę lat temu trochę nam brakowało – tłumaczy Tomasz Fus, zaznaczając zarazem, że za wcześnie jeszcze na ocenę, czy Grenadier okaże się wolumenowym sukcesem. – Pamiętajmy, że salon otworzyliśmy dopiero w tym roku, wcześniej można było zamawiać auta przez stronę internetową. I tylko z tego kanału odnotowaliśmy kilkadziesiąt rezerwacji – mówi. Ceny Grenadiera startują od 55 tys. euro.

POWRÓT DO RENAULT

Segment terenowy ma dla Auto Fus Group tym większe znaczenie, że w maju 2023 roku firma rozstała się ostatecznie z Jeepem, a precyzyjniej – z Jeepem oraz Alfą Romeo, czyli markami Stellantisa, które dealer reprezentował w oddziale w Białymstoku. – Wiemy, że Stellantis od wielu miesięcy restrukturyzuje swoją sieć dealerską, nie tylko w Polsce. Nie wchodząc w szczegóły, uznaliśmy, że to dobry moment, aby się pożegnać. Nie ma też co się oszukiwać – dzisiejszy Jeep to już nie ten samochód, co kiedyś. Z perspektywy pasjonata prawdziwego off-roadu zastąpienie Jeepa marką Ineos to bardzo dobra wiadomość – przekonuje Piotr Fus.

Najnowszy nabytek Auto Fus Group – chińska marka Voyah. Obok samochodu Michał Łuczak, zarządzający w grupie obszarem F&I

Skoro zaś w salonie na Podlasiu zwolniło się miejsce po Stellantisie (gdzie zostały tylko BMW i MINI; Grenadier posiada swój punkt sprzedaży wyłącznie w Warszawie), należało je czymś wypełnić. I tu pojawia się nie lada niespodzianka, bowiem w białostockim dealerstwie grupy Auto Fus zawisły już szyldy Renault i Dacii. Pozornie – marek z zupełnie innej bajki, niespecjalnie pasujących do koncepcji biznesowej dealera z ostatnich lat. Gdy jednak wgryźć się w temat głębiej, pojawia się pozytywne „ale”. – Przede wszystkim to dla nas trochę powrót do korzeni, bo funkcjonowaliśmy już przecież jako dealer Renault w latach 1997–2004. Wspominamy te siedem lat bardzo dobrze, myślę, że z wzajemnością – zresztą już nawet po oficjalnym wyjściu z sieci Renault, współpracowaliśmy z marką dalej na różnych polach. Teraz wracamy i jestem przekonany, że z korzyścią dla obu stron – uważa Tomasz Fus. Z perspektywy dealera to zarazem wejście w kolejny fragment rynku, tym razem pojazdów dostawczych do 3,5 ton, bo firma będzie dysponować również pełną autoryzacją „użytkowego” brandu Renault Pro+.

Po współpracy z nowym-starym importerem wiele obiecuje sobie także drugi z braci. – Gdy zobaczyłem, kto pracuje w centrali Renault, zwróciłem uwagę, że w zdecydowanej większości są to wciąż ci sami ludzie. Stabilna kadra oraz przewidywalna strategia to wielkie atuty tej organizacji. Ale nie jedyne. Cieszę się też, że będziemy pracować z firmą, która nie wprowadza modelu sprzedaży bezpośredniej – dodaje Piotr Fus.

Od teraz w Białymstoku będzie zatem funkcjonować dwóch dealerów Renault, bo na tamtejszym rynku działa już od lat firma Motozbyt. Czy stolica Podlasia nie zrobi się dla Renault zbyt ciasna? – Nie obawiam się tego. Uważam, że Białystok to miasto, w którym można sprzedawać więcej. Gdy rozpoczynaliśmy tam działalność z BMW, nie brakowało opinii, że sufitem dla tej marki jest na Podlasiu 100 nowych aut rocznie. W tym roku sprzedamy około 400. Dlatego jestem przekonany, że rezerwy tkwią również w Renault i Dacii – przekonuje Piotr Fus. W 2022 r. w dawnym woj. białostockim zarejestrowano poniżej 300 nowych samochodów Renault (osobowych i dostawczych) oraz blisko 250 aut Dacii. Lokalny udział osobówek Renault wyniósł około 2,2 proc., w skali kraju – prawie 3,5 proc. W „dostawczakach” Renault posiada w „starym” białostockim 19,6 proc. rynku, w Polsce – 20,8 proc.

CHIŃSKI SUV ZA 360 TYS. ZŁ

Dwie nowe marki wolumenowe, „oswajanie” Grenadiera, a do tego przygotowania do dużej inwestycji w Warszawie pod salon Astona Martina, McLarena i Rolls-Royce’a. Jak widać, w Auto Fus Group dzieje się sporo, a nawet… więcej, bo firma realizuje jeszcze dwa projekty, o których do tej pory nie wspomnieliśmy. O wielomarkowej platformie online do sprzedaży oraz finansowania aut (Car Platform), łączącej korzyści zakupu flotowego z indywidualnymi preferencjami załogi danej firmy, napiszemy w kolejnym numerze (bo to ewidentnie temat na odrębny tekst). Ale jest jeszcze jedna rzecz. Zgadza się – kolejna marka. Znowu nietypowa.

Ineos Grenadier wzbogacił ofertę dealera o pojazdy terenowe „starej szkoły”. Pierwszym klientem salonu w Warszawie był utytułowany kolarz Michał Kwiatkowski

Tym razem wracamy do premium. Tyle że premium z rodowodem z Państwa Środka. – Wprowadzamy do Polski markę Voyah, elektryczny brand koncernu Dongfeng Motor z absolutnie najwyższej półki. Zakładam, że w marcu 2024 r. otworzymy w Warszawie pierwszy showroom. A że będziemy funkcjonować jako importer, przed nami również budowa sieci dealerskiej – zapowiada Piotr Fus. Jak dodaje, jednym z powodów decydujących o zainwestowaniu w Voyah był fakt, że koncern Dongfeng jest również producentem baterii do tych aut (i to nie byle jakich, bo o mocy 100 kW, do tego z 8-letnią gwarancją). Kolejny to sam produkt – zdaniem współwłaściciela grupy Auto Fus nieustępujący jakością producentom europejskim, także tym z segmentu premium. – Mam na myśli wnętrze pojazdu, elektronikę, elementy wykończenia, ale także samą technologię napędową. Każdy, kto widzi ten samochód po raz pierwszy, nie kryje zdumienia – mówi Piotr Fus. Rodzinny SUV Voyah Free, bo tak nazywa się pierwszy model chińskiego producenta, który zadebiutuje na polskim rynku, będzie kosztował około 360 tys. zł.

Co ciekawe, auto będzie dostępne wyłącznie w „najbogatszej” konfiguracji, ze wszystkimi możliwymi opcjami. – Chcielibyśmy sprzedawać modele Voyah przede wszystkim ceną miesięcznej raty, czyli z atrakcyjnym finansowaniem, serwisem, gwarancją odkupu itd. Jako importer marki mamy tu – oczywiście z wybranym przez nas partnerem finansowym – spore pole do popisu. Ale zdajemy sobie sprawę, że aby klient przekonał się do nowego produktu, potrzebuje bodźca w postaci bardzo dobrej oferty – zwraca uwagę Michał Łuczak, zarządzający w Auto Fus Group segmentem F&I. Jak dodaje, współpraca z firmami eksperckimi odpowiedzialnymi za kształtowanie wartości rezydualnych, a także firmami wynajmu długoterminowego, od początku wprowadzenia marki na polski rynek jest dla dealera kluczowa. – Poświęcamy też wyjątkową uwagę autorskim produktom finansowym tworzonym w ramach własnej marki Auto Fus Group Finance & Insurance – zaznacza.

CZAS WERYFIKACJI

W grupie Auto Fus rozpoczyna się zatem nie tyle nowy rozdział – co raczej kilka nowych książek równocześnie. Każda trochę o czym innym, ale ze wspólnym lejtmotywem w postaci sprzedaży aut i poszerzania oferty o kolejne obszary rynku (produktowo i pod kątem „targetu”). Przed firmą ważny czas. Pod koniec przyszłego roku można już będzie zapewne ocenić, na ile udany. A znając właścicieli – także spytać o kolejne nowe pomysły na biznes.

Skontaktuj się z autorem
Tomasz Betka Linkedin
redaktor naczelny miesięcznika "Dealer"
REKLAMA
Zobacz również
Aktualności
Volvo mniej ambitne pod kątem elektryfikacji?
Redakcja
26/7/2024
Aktualności
Toyota: japońska marka z rekordem w Europie
Redakcja
25/7/2024
Aktualności
„Elektryk” Twingo poniżej 20 tys. euro. Produkcja ruszy w Słowenii
Redakcja
24/7/2024
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.