Kilka tygodni temu pisaliśmy o fiasku rozmów między Unią Europejską a Zjednoczonym Królestwem w sprawie szczegółów umowy brexitowej. Eksperci z branży motoryzacyjnej ostrzegali, że twardy brexit będzie oznaczał straty dla sektora w wysokości 110 mld euro w ciągu pięciu najbliższych lat. Brak porozumienia oznacza bowiem, że przepisy handlowe między UE a Wielką Brytanią będą regulowane przez ogólne wytyczne Światowej Organizacji Handlu (WTO), a te przewidują m.in. 10 proc. cło na samochody osobowe sprowadzane z zagranicy.
Wśród największych przegranych tzw. twardego brexitu mogą znaleźć się Nissan i Toyota, które na terenie Wielkiej Brytanii posiadają swoje zakłady produkcyjne – kolejno w Sunderlandzie i Derbyshire. Ewentualny brak umowy znacząco przyczyniłby się do zwiększenia kosztów eksportu samochodów obu koncernów do krajów Unii. Nie dziwią więc informacje przekazane przez dziennik finansowy „Nikkei”, że przedstawiciele japońskich producentów, w razie bezumownego brexitu, będą się domagali odszkodowania od brytyjskiego rządu, które w całości pokryje różnice wynikające z 10-proc. cła.
Jeszcze w czerwcu władze Nissana podkreślały, że w razie twardego brexitu, utrzymanie fabryki Nissana w Sunderlandzie, największego zakładu produkcyjnego na terenie Wielkiej Brytanii, może okazać się niemożliwe. Tamtejsza fabryka to obecnie jeden z dwóch zakładów produkcyjnych Nissana na terenie Europy, obok placówki w Barcelonie, która jednak po 2021 r. zakończy współpracę z japońską marką. Jeśli „no-deal brexit” okaże się faktem, produkcja Nissana w Europie może stanąć pod bardzo dużym znakiem zapytania.
Zdjęcie: Europe Nissan News