Trzeci wzrost liczby rejestracji z rzędu, a do tego lepszy wynik niż przed miesiącem, kiedy polski rynek ledwo utrzymał się nad kreską, to niewątpliwie dobre wiadomości dla branży. Dzięki rosnącej podaży i sprawniejszej realizacji zamówień z zeszłych miesięcy przemysł motoryzacyjny nad Wisłą zdołał odwrócić niekorzystny trend. Na jak długo? Tego niestety nie wiemy, ale eksperci ostrzegają, by nie przywiązywać się zbyt mocno do obecnych wzrostów, bo już niedługo może dać o sobie znać malejący popyt wywołany szalejącymi cenami.
Tymczasem skupmy się na obecnej sytuacji, a ta prezentuje się dość dobrze – od stycznia z dealerskich salonów wyjechało 34 196 samochodów osobowych, o 7,03 proc. więcej niż przed rokiem. Wyniki branży cały czas ciągną w dół lekkie auta dostawcze do 3,5 t. 5 523 pojazdy z tego segmentu zarejestrowane w analizowanym okresie oznaczają spadek wolumenu o 7,9 proc. W sumie do tej pory w 2022 r. na polskim rynku zarejestrowano 439,4 tys. samochodów osobowych i dostawczych do 3,5 t. – o 7,88 proc. mniej niż rok wcześniej.
Liderem polskiego rynku pozostaje Toyota. Po 11 miesiącach japońska marka cały czas ma szansę na zanotowanie całorocznego wzrostu. Obecnie, z wynikiem na poziomie 66,9 tys. nowych „osobówek”, producent znajduje się na niewielkim 1,3-proc. minusie. Na odrobienie strat nie ma natomiast już szans Skoda, i to pomimo znakomitej serii wzrostów – w samym listopadzie marka zwiększyła liczbę rejestracji o połowę. Dzięki lepszym rezultatom w ostatnim czasie czeski brand ograniczył jednak całoroczne spadki do 10,7 proc. TOP3 zamyka, zarówno w „rozliczeniu” miesięcznym, jak i całorocznym, KIA. Producent wydaje się niewrażliwy na rynkowe zawirowania, poprawiając i tak przecież bardzo dobry wynik sprzed roku (na razie o 3,9 proc.).
Marek, którym udaje się ta sztuka, jest zresztą łącznie pięć. Oprócz Kii, to także siostrzany Hyundai (+0,5 proc.), Mercedes (z najlepszym wynikiem w stawce – +9,5 proc.), Dacia (+8,6 proc.) oraz, co ciekawe, Audi (+1,5 proc.). Chociaż przedstawiciela segmentu premium nie omijały problemy podażowe, które dotknęły pozostałe brandy Volkswagen Group, to dzięki ogromnym wzrostom w ostatnich miesiącach (o 95 proc. w październiku i 76 proc. w listopadzie), marka zdołała odwrócić sytuację.
W gorszych nastrojach mogą być za to dealerzy zamykającego czołową dziesiątkę Forda, który w samym tylko listopadzie zanotował niemal 40-proc. załamanie sprzedaży, co przełożyło się na dwucyfrowe spadki w okresie styczeń-listopad (-11,4 proc.). Ale nawet takich wskaźników mogliby Fordowi pozazdrościć sprzedawcy Opla, Fiata oraz Suzuki. Obie marki zrzeszone w Grupie Stellantis zmniejszyły od początku roku liczbę rejestracji o ponad 30 proc. W przypadku Suzuki sytuacja jest jeszcze trudniejsza – w tym czasie na drogi wyjechało o połowę mniej pojazdów japońskiego producenta niż w 2021 r., a w samym listopadzie – tylko 294 szt.