Arrinera Hussarya – projekt polskiego supersamochodu, przypominającego wyglądem Lamborghini Reventon, doczekał się przedprodukcyjnego prototypu, a następnie został anulowany. Izera – krajowy „elektryk”, który, mimo szumnych zapowiedzi, najprawdopodobniej nigdy nie ujrzy światła dziennego. I, wreszcie, AGTZ Twin Tail – stworzone przez Grupę Pietrzak i włoskie studio Zagato sportowe auto, które jeszcze w tym roku doczeka się oficjalnej premiery. Zestawienie ze sobą tych trzech aut jest wprawdzie nieco na wyrost, bo, w przeciwieństwie do Arrinery i Izery, AGTZ nie jest pojazdem tworzonym od podstaw (model korzysta z homologacji Alpine A110), ale projekt stanowi za to zdecydowanie udany przykład polsko- włoskiej współpracy na polu kolekcjonerskiej motoryzacji.
HISTORIA ZATACZA KOŁO
Grupa Pietrzak od kilku lat sprzedaje w Polsce samochody francuskiej marki Alpine, której historia ma ewidentnie dealerskie korzenie. Jean Redele (1922-2007), dealer Renault z Francji oraz kierowca rajdowy, robił hobbystyczne przeróbki aut tego brandu. Jego rozwiązania były tak udane, że w połowie lat 50. wygrywał słynne wyścigi, jak na przykład włoskie Mille Miglia. Francuz postawił w pewnym momencie na małoseryjną produkcję, a z czasem niezależna wytwórnia przekształciła się w oficjalnego producenta sportowych modeli Renault. Dziś historia zatacza koło, ponieważ katowicki dealer sam stał się twórcą „czterech kółek”.
Jakub Pietrzak, współwłaściciel Grupy Pietrzak, poszedł z gotowym pomysłem do zarządu Alpine w czasie odbywającego się wyścigu Le Mans. Na miejscu obecny był też Antony Villain, twórca modelu Alpine A110. Zadaniem dealera było przekonać zgromadzonych, że warto dokonać modyfikacji w A110, przy jednoczesnym nawiązaniu do ikony francuskiego designu w postaci Alpine A220, który do dziś jest dla wie lu Francuzów najpiękniejszym kra- Samochód od dealera Jean Redele, nieżyjący już francuski dealer Renault, stworzył przed laty markę Alpine. Dziś Grupa Pietrzak, nawiązując do jej historii i oddając hołd marce, przygotowała we współpracy z Zagato kolekcjonerskie auto AGTZ Twin Tail. jowym autem. Ostatecznie doszło jedynie do nieformalnych rozmów na temat projektu (Alpine nie było oficjalnie zaangażowane w przedsięwzięcie), ale nie wpłynęło to na powodzenie pomysłu, który dzięki zaangażowaniu Zagato ujrzał światło dzienne.
DWA AUTA W JEDNYM
Zagato to słynne włoskie studio, które zasłynęło projektami m.in. Astona Martina DB4 GT (1961), Alfy Romeo TZ1 i 2 (1963-1967) czy Lanci Flaminii (1963). – Zdecydowaliśmy się na współpracę z Zagato, bo to jedyny konstruktor nadwozi, który funkcjonuje od 1919 r. i przez ponad 100 lat nie zmienił swojego właściciela. Firmę prowadzi trzecia generacja rodziny, co nie tylko gwarantuje logikę w działaniu, ale i zrozumienie tego, czym jest dziedzictwo marki – przekonuje nasz rozmówca. Wspomina on też jednak, że o współpracy zdecydował poniekąd przypadek. Dealer był w Mediolanie na premierze modelu Pagani i otrzymał przy okazji zaproszenie do siedziby Zagato, której odwiedziny traktował jako ciekawostkę. – Mnie i współpracownikom zależało na zobaczeniu kawałka motoryzacji, w której się specjalizujemy. Tak doszło do spotkania z Andreą Zagato, prezesem włoskiego atelier, i dopiero z czasem nastąpiły rozmowy biznesowe – omawia przedstawiciel Grupy Pietrzak.
Koncepcja dealera była bardzo nietypowa. Samochód miał mieć długie lub krótkie zakończenie tylnej części nadwozia, z możliwością podłączenia bądź odłączenia przedłużonego tyłu. Pierwsza wersja jest krótsza, druga – dłuższa, ale obie nawiązują do Alpine A220, czyli sportowego prototypu, który przed laty brał udział w wyścigach, a następnie rajdach. – Alpine chciało konkurować pod koniec lat 60. z Ferrari czy Fordem w kategorii silników o większej pojemności. Tak powstało Alpine A220 z silnikiem V8 i tzw. long tailem („długim ogonem”) oraz aerodynamiczną specyfikacją samochodu, stworzoną po to, aby pojazd był maksymalnie szybki na torze bez wielu zakrętów – opisuje Jakub Pietrzak. I dodaje: – Alpine nie wiodło się jednak podczas wyścigów, więc po rywalizacji w Le Mans, już z obciętym tyłem, auto wystartowało w rajdzie, a zła passa została przerwana. Wraz z Zagato opowiadamy tę historię na nowo i składamy jej hołd.
Cena za AGTZ Twin Tail, którego stworzenie zajęło tylko dwa lata, zaczyna się od 650 tys. euro (kolekcjonerskie auto będzie dostępne w 19 egzemplarzach). Kwota może nieco wzrosnąć przy zastosowaniu choćby bardziej nietypowego koloru karoserii. Dealer celuje w sprzedaż globalną, m.in. na terenie Japonii, gdzie Alpine cieszy się dużą popularnością. – Japonia to zdecydowanie ciekawy rynek, który zamierzamy odwiedzić w kwietniu, bo jest tam kilku ważnych i dużych kolekcjonerów. Ale wcześniej ruszamy do Meksyku – informuje Jakub Pietrzak.
MARKETINGOWY STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ
Dealer podkreśla jednak, że jest to projekt tworzony z pasji do marki Alpine, a nie potrzeby zarobienia wielkich pieniędzy. Jak przyznaje, przedsięwzięcie powstało przy udziale niesamowicie okrojonego budżetu i niewielkiego polskiego zespołu (w skład którego poza Jakubem Pietrzakiem weszli: Mateusz Widuch, odpowiedzialny za marketing i komunikację, dyrektor kreatywny Lucas Mongiello i Martyna Boruc). – Osiągnęliśmy już zasięgi i komunikację „zarezerwowaną” dla wielomilionowego budżetu i sztabu ludzi. To dowód, że jeśli w przedsięwzięcie zaangażowane są osoby z pasją, które ciężko pracują, można osiągnąć bardzo wiele. Jestem niezwykle dumny, że jako Polacy postawiliśmy sobie taki, a nie inny cel, pokazując, że jesteśmy w stanie zrealizować go na najwyższym poziomie – mówi dealer.
KOLEJNE AUTO?
Jakub Pietrzak zdradza, że AGTZ Twin Tail został już zauważony przez właścicieli dużych marek samochodowych i do firmy spływają różne ciekawe pomysły. Co z tego ostatecznie wyniknie, dealer jeszcze nie wie, ale zaznacza, że na pewno nie ma zapędów produkcyjnych i interesują go wyłącznie samochody z najwyższej półki, w których sprzedaży ma doświadczenie (za sprzedaż AGTZ Twin Tail oraz marketing w stu procentach odpowiada należąca do Grupy Pietrzak La Squadra). Oficjalna prezentacja samochodu odbędzie się w maju nad włoskim jeziorem Como, a dostawy pierwszych aut do klientów ruszą jesienią.
Dokonanie Grupy Pietrzak można śmiało określić wyjątkowym osiągnięciem w historii rodzimej branży dealerskiej. Czy ta historia stanie się inspiracją dla innych dealerów? Możliwe, tym bardziej że na rodzimym rynku mamy już inny przykład odważnej inwestycji: należące do Grupy Zasada firmy Ennovation Technology oraz Autobox Innovation stworzyły niedawno E-Vana – pierwszą polską elektryczną ciężarówkę, której seryjna produkcja powinna ruszyć na początku 2025 r. Być może pora teraz na tani elektryczny minisamochód do miejskiej jazdy, który – o ile poszłoby to w parze z rozwojem infrastruktury ładowania – zelektryfikuje Polskę, podobnie jak przed laty kraj zmotoryzował Maluch? Mniej więcej na taki pomysł wpadło już zresztą w latach 70. Zagato, wypuszczając na rynek „elektryka” Zagato Zele. Sukces dostępnego w sprzedaży od 2020 r. Citroena Ami pokazuje, że takie auta też są potrzebne.