Jeśli dobrze liczymy, to Seat Leon trzeciej generacji jest najgruntowniej przetestowanym przez nas modelem na rynku. Testowaliśmy aż sześć egzemplarzy tego auta! Hatchback, kombi, uterenowiony X-Perience czy sportowa Cupra – okazji do spotkań z Leonem nie brakowało. Gdy zatem otrzymaliśmy możliwość pożegnania się z trzecią generacją auta, a konkretnie edycją specjalną FR Black, uznaliśmy, że będzie to doskonałe zwieńczenie naszych przygód.

Wariant Black Edition dostępny jest z benzynowym silnikiem TSI o pojemności 1,5 litra i mocy 130 lub 150 KM. Nam przypadła możliwość przetestowania tej mocniejszej odmiany ze skrzynią DSG. Głównych zalet Leona niezmiennie upatrujemy we właściwościach jezdnych. Pod tym względem Seat to absolutna czołówka w tym segmencie. Kompakt ma zwarte, twarde zawieszenie i układ kierowniczy, który pracuje z przyjemnym oporem. W rezultacie możemy mówić o aucie, które samo prowokuje do tego, by wykrzesać z niego wszystko, co oferuje. Dlatego nawet nie zamierzamy ukrywać, że podczas testu korzystaliśmy wyłącznie z trybu Sport. Co ciekawe, gdybyśmy nie wiedzieli, z jakim silnikiem mamy do czynienia, testowanemu Leonowi dalibyśmy co najmniej kilka koni więcej, niż miał w rzeczywistości. Ale nawet wspomniane 150 KM generowane przez przyjemnie brzmiący i chętnie „wkręcający się” na wysokie obroty silnik dawały namiastkę sportowych emocji. Jednocześnie tak wyposażony (i kierowany) Leon FR Black Edition to auto dla oszczędnych. Średnia spalania z naszego testu to 9 l na 100 km. O tym, jak dobry to wynik, niech świadczy fakt, że większość testu przeprowadziliśmy w mieście, które wydaje się naturalnym środowiskiem dla Leona – zwłaszcza w konfiguracji, w której znajdziemy asystenta parkowania, kamerę cofania i komplet czujników. „Pożegnalny” Leon nie tylko pozwalał na dynamiczną jazdę, ale też na wyróżnienie się na drodze. To efekt mocno zarysowanej linii nadwozi, a także dodatków z Black Edition (wszystkich – nomem omen – w czarnym kolorze): obudów lusterek, 18-calowych felg i szyberdachu.
Jeszcze niedawno w salonach można było znaleźć ostatnie sztuki Leona FR Black, ale nie zdziwilibyśmy się, gdyby mimo dosyć wysokiej ceny, która w przypadku testowanego egzemplarza wynosiła około 130 tys. zł, wszystkie z nich zostały już co najmniej zarezerwowane. Trudno bowiem ukryć, że Leon III – również za sprawą limitowanych edycji – zestarzał się tak ładnie, jak mało który samochód na rynku. I wysoko zawiesił poprzeczkę następcy.