Jednocześnie, nie znamy żadnych konkretnych liczb, które mówiłyby, na ile rentowne są obecnie „elektryki” Volkswagena. Eksperci są jednak zdania, że olbrzymie inwestycje, których niemiecki koncern podjął się w związku z opracowaniem i uruchomieniem produkcji, sprawiają, że trudno w tym momencie o zyski.
„Zakładamy, że nasze marże w e-mobilności i biznesie napędu spalinowego będą na tym samym poziomie w perspektywie dwóch do trzech lat” – stwierdził Herbert Diess. Dodał, że do 2030 r. globalny przemysł aut elektrycznych będzie na równi z rynkiem samochodów spalinowych. Co więcej, jego zdaniem pojazdy na prąd będą wówczas dużo tańsze niż „tradycyjne” samochody. Szef Volkswagena zakłada, że rynek pojazdów z silnikami spalinowymi skurczy się w nadchodzącej dekadzie o 20 proc.
Przypomnijmy, że Komisja Europejska ogłosiła datę graniczną rejestracji aut emisyjnych. Od 2035 r. producenci nie będą mogli sprzedawać nowych jednostek z napędem spalinowym na terenie UE. Pakiet „Fit for 55” zakłada także wyższą, niż planowano redukcję emisji CO2 do 2030 r. Tymczasem Volkswagen jest gotów jak najszybciej przestawić się na produkcję samochodów elektrycznych i wyraźnie prowadzi pod tym kątem na tle innych producentów. Grupa Volkswagen przedstawiła swoje wyniki za pierwsze półrocze 2021 r., z których wynika, że liczba dostaw aut elektrycznych na całym świecie została zwiększona do 170 939 szt. w stosunku do 64 462 egzemplarzy w pierwszym półroczu 2020 r.
Fot. Alexander Migl / Wikimedia (CC BY-SA 4.0)