Solidne wzrosty w branży karawaningowej trwają od kilku lat – w 2019 r. na polskie drogi wyjechały 622 nowe auta i 1282 „używki”. Jeszcze lepszy okazał się pandemiczny rok 2020, kiedy łącznie zarejestrowano 949 nowych i 1599 używanych kamperów. Po 6 miesiącach br. stało się jasne, że karawaningowa ofensywa trwa w najlepsze, bo już teraz wynik za pierwsze półrocze przekroczył wolumen, który branża uzyskała w całym poprzednim roku. W rezultacie od stycznia do czerwca sprzedano 1195 nowych pojazdów, o 152 proc. więcej r/r – podaje Samar. Pierwszym wyborem Polaków były auta marki Roller Team (198 szt.), a na kolejnych miejscach z niewielką stratą uplasowały się Benimar (190 szt.) oraz lider rynku z poprzedniego roku – Volkswagen (175 szt.). Na dalszych pozycjach znalazły się CI, Dethleffs, Chausson i Adria.
Wzrosty w segmencie kamperów to efekt lat rozwoju i stopniowej rozbudowy sieci wypożyczalni, zwłaszcza niewielkich punktów oferujących najwyżej kilka aut. Przedstawiciele branży karawaningowej ostrzegają jednak przed wyciąganiem pochopnych wniosków względem perspektyw na kolejne sezony, bo swoje zrobił także koronawirus, który skłonił część Polaków do szukania alternatywnych form wypoczynku w dobie wszechobecnych obostrzeń i zakazów.
Pomimo „tłustych lat” segment kamperów w Polsce nadal ma przed sobą długą drogę, zanim choćby zbliży się do wyników osiąganych przez niektóre gospodarki Zachodu. Dość powiedzieć, że w 2021 r. na terenie Niemiec, niekwestionowanego lidera europejskiej sprzedaży, zarejestrowano 48,7 tys. nowych pojazdów kempingowych, ponad 40 razy więcej niż w Polsce, przy wskaźniku wzrostu na poziomie 23 proc. Rok wcześniej na francuskim rynku pojawiło się prawie 25 tys. nowych aut, a na brytyjskim – 12,6 tys. szt. Na takie wyniki przyjdzie nam nad Wisłą zapewne jeszcze poczekać.
redakcja@miesiecznikdealer.pl
