Volkswagen już od pewnego czasu zapowiada, że chce stać się liderem samochodów elektrycznych, który będzie w stanie konkurować z Teslą. Elektryczna transformacja pozostaje jednak melodią przyszłości, a tymczasem koncern musi mierzyć się z rosnącymi wymaganiami dotyczącymi zakresu emisji, i to nie tylko na rynku europejskim.
W Chinach działa specjalny system, w ramach którego zachęca się producentów do pracy na rzecz „czystszej przyszłości”, np. poprzez poprawę efektywności paliwowej lub produkcję większej liczby samochodów elektrycznych. Firmy otrzymują „zielone kredyty”, którymi kompensują „ujemne kredyty” za produkcję zanieczyszczających pojazdów. Możliwe jest także kupowanie „kredytów” od innych przedsiębiorstw, choć handel odbywa się zwykle pomiędzy firmami, które mają wspólnego głównego interesariusza. Rozwiązanie stosowane na rynku chińskim przypomina nieco mechanizm „wspólnego rozliczenia”, który znamy z unijnego podwórka.
Chcąc spełnić coraz trudniejsze cele, spółka joint venture Volkswagena postanowiła kupić „zielone kredyty” od Tesli – wynika z nieoficjalnych informacji Agencji Reutera, która powołuje się na trzy anonimowe źródła związane ze sprawą.
Agencja informuje, że Volkswagen odmówił komentarza w sprawie umowy. Producent stwierdził jedynie w oświadczeniu, że „celuje w strategię zachowania zgodności z zasadami w Chinach”, ale w razie potrzeby zdecydowałby się na kupno kredytów. Tesla nie skomentowała doniesień.
Przypomnijmy, że w marcu Herbert Diess, prezes Volkswagena, powiedział, że zamiast współpracować z Elonem Muskiem, chce Teslę „dogonić, a następnie wyprzedzić”. Akcje Volkswagena, drugiego co do wielkości producenta samochodów na świecie, poszybowały wówczas w górę. Konkurowanie z Elonem Muskiem nie będzie jednak łatwe. W 2020 r. Tesla dostarczyła do Chin 147 445 elektrycznych aut, co przekłada się na niemal jedną trzecią globalnej sprzedaży koncernu na świecie.