Fotoreportaż

Karolina Szulęcka-Streer. To nie typowe love story

Karolina Szulęcka-Streer to pilot rajdowy w kraju, gdzie motorsportem rządzą mężczyźni. Do tego jako jedyna kobieta w Polsce pełni funkcję dyrektora marketingu najbardziej luksusowych marek samochodowych, m.in. Ferrari, Bugatti i Pagani.

Wszystkie zdjęcia w artykule: Kaja Wróblewska i Maciej Niechwiadowicz

Romans Karoliny z rajdami zaczął się sześć lat temu, gdy poznała swojego obecnego męża, Michała Streera, który jest kierowcą rajdowym, a przy tym prowadzi własną szkołę jazdy sportowej. Michał, choć sam miał dłuższą przerwę od startów, zabierał ze sobą Karolinę na rajdy, by razem mogli kibicować zawodnikom. – Było to dla mnie nudne i niezrozumiałe. Nie pojmowałam idei biegania po krzakach i oglądania aut, które przejeżdżają przez ułamek sekundy dany odcinek trasy, a następnie znikają z pola widzenia – opowiada Karolina. Jedna z pierwszych randek, na którą Michał zaprosił Karolinę, zaowocowała jednak wspólnym przejechaniem się rajdówką po szutrowym torze. – Dostałam z nerwów szczękościsku. Gdy jechaliśmy, myślałam, że umrę – wspomina dziś ze śmiechem nasza rozmówczyni.

PRZEŁOMOWY RAJD
Wszystko zmienił w 2017 r. Rajd Żubrów (w 1966 r. zainicjował go Sobiesław Zasada; sylwetka rajdowego mistrza w „Dealerze” z listopada 2022 r.), w którym zdecydowali się wziąć udział Michał i Karolina. Uwagę Karoliny przykuł Sobiesław Zasada, który przy okazji odbywającego się rajdu rozmawiał z mediami. – Kiedy słuchałam wywiadu, zrobiło mi się ciepło na sercu, m.in. dlatego, że z ust pana Zasady padły piękne słowa o jego żonie, dziś już nieżyjącej pani Ewie, która była pilotem swojego męża – relacjonuje. Następnego dnia, gdy zaczynał się rajd, Karolina zobaczyła Sobiesława Zasadę wraz z żoną, którzy ramię w ramię szli do auta. – Uderzył mnie ten obrazek. Do dziś pamiętam panią Ewę, trzymającą w ręce notatki z trasy. Sama zawsze marzyłam o tym, by móc dzielić pasje z moim życiowym partnerem – dodaje. Ale wtedy jeszcze nie przeszło jej przez myśl, że będzie jeździć ze swoim mężem regularnie w rajdach (choć z perspektywy czasu ocenia, że to właśnie spotkanie słynnej motorsportowej pary zrodziło w niej nową pasję).

PIERWSZY POWAŻNY SUKCES
Karolina złapała więc bakcyla po swoim debiutanckim udziale w Rajdzie Żubrów. Początkowe starty Karoliny i Michała odbywały się tzw. autami funkcyjnymi (Grupa Pietrzak udostępniła parze model Alpine A110), a nie rajdowymi. Licencję rajdową zawodniczka zrobiła dopiero w ubiegłym roku. Kiedy już się udało, Michał pierwszy raz od dziewięciu lat wziął udział w zawodach za kierownicą rajdówki, Peugeota 208 Rally4 – i to żona dyktowała mu trasę.

Była to siódma edycja Memoriału Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza, który odbywa się co roku na terenie Wieliczki. Karolina czuła się w miarę pewnie, bo startowała już wcześniej (wtedy jeszcze bez licencji) w memoriale modelem Alpine. Ale zanim doszło do startu, Karolinę czekało wyzwanie w postaci zdobycia licencji pilota. – Podeszłam do sprawy bardzo poważnie, bo wiem, że rajdy to nie przelewki. Rywalizacja, choć może wyglądać czasem jak zabawa, jest obarczona ryzykiem – zwraca uwagę.

Karolina przez 2–3 tygodnie intensywnie uczyła się do egzaminu. Gdy poszła do Automobilklubu Ziemi Tyskiej, by wziąć udział w szkoleniu, było tam ponad dwudziestu mężczyzn w wieku od około 16 do ponad 50 lat, którzy spojrzeli ze zdziwieniem na blondynkę w dresiku i z torebką na ramieniu. Zaskoczenie wzbudził także ambitny plan Karoliny, która zapytana przez prowadzącego zajęcia o to, jaki start planuje, wspomniała o Memoriale Kuliga i Bublewicza. Pewnie jeszcze większe zdziwienie wywołałby fakt, że Karolina i Michał zajęli w nim później pierwsze miejsce w klasyfikacji aut na jedną oś. – Dla Michała było to zwycięstwo po dziewięcioletniej przerwie w rajdach. Zapaliło to nam lampkę, że warto kontynuować wspólną rajdową przygodę – tłumaczy.

KOBIETY I MOTORSPORT? NIE, DZIĘKUJĘ
Problem w tym, że największym wyzwaniem dla niej i jej męża było – i nadal jest – finansowanie startów. – Jedni kierowcy mogą samodzielnie pokryć koszty udziału w rajdach, drudzy – polegają na sponsorach oraz partnerach. W tym roku ogrom pracy i wyrzeczeń kosztowało nas to, by móc jeździć, dlatego jestem tym bardziej wdzięczna firmom, które nam pomagają – mówi Karolina. Jak zauważa, opowiada się dużo o kobietach w motoryzacji i motorsporcie, ale rzeczywistość nie jest wcale taka różowa. Ślązaczka poświęciła setki godzin na kontakt z przedsiębiorstwami i przygotowanie dla nich ciekawych prezentacji. – Gdy kontaktowałam się z firmami „prokobiecymi”, otrzymywałam zwykle odpowiedź, że rajdy nie są kobiecym sportem, dlatego nie interesuje ich w ogóle współpraca. Kiedy z kolei pisałam do firm, które skupiają się na motoryzacyjnych – „męskich” – tematach, w odpowiedzi czytałam, że jako kobieta nie jestem docelowym klientem, więc i tu nie było zainteresowania – opisuje. To, o czym wspomina Karolina, nie jest jednostkowym przypadkiem, bo rozmawiała z wieloma kobietami, które zajmują się motorsportem. Wszystkie mówiły to samo – że generalnie nikt nie chce z nimi rozmawiać.

Nie zmienia to jednak tego, że dla Karoliny rajdy, choć wymagają też często zacięcia marketingowego, są ciekawą odskocznią od pracy zawodowej. Po wejściu do rajdówki u Ślązaczki wyłącza się myślenie na różne tematy, a pojawia się stuprocentowe skupienie na tym, co tu i teraz, czyli na notatkach i komunikacji z kierowcą. – Nasze zadanie jest i proste, i trudne zarazem: polega na jak najszybszym dojechaniu do celu, bez popełnienia żadnego błędu. To dla mnie jedyna okazja, kiedy mogę skupić się na pojedynczym konkretnym zadaniu, które trwa dłuższy czas, bo w moim zawodzie dzieje się dużo rzeczy – przekonuje.

TRASA BEZ TAJEMNIC
A jak Karolina przygotowuje się do startu? W pierwszej kolejności zapoznaje się z trasą dzięki onboardom (nagraniom z wnętrza aut), które udostępniają w sieci kierowcy, którzy startowali na tej samej trasie w poprzednich latach. Studiuje je godzinami. Przed samym rajdem następuje z kolei zapoznanie się z trasą, którą kierowcy mogą przejechać 2–3 razy, ale często – zwłaszcza dla początkującego pilota – to za mało, stąd też ułatwienie w postaci nagrań. W trakcie zapoznania Michał dyktuje Karolinie swoje sugestie, a Karolina nanosi je na dotychczasowe notatki. – Kiedy zobaczyłem, że żona rzeczywiście podchodzi serio do sprawy, uwierzyłem, że możemy spróbować swoich sił w bardziej wymagających imprezach. Z rajdu na rajd było coraz lepiej. Nie da się wprawdzie usiąść w fotelu pilota, mając zerowe doświadczenie, i pilotować tak jak człowiek, który przejechał już 200 rajdów, ale można robić stopniowe postępy, i na tym nam zależało – twierdzi mąż Karoliny.

ZDOBYCIE MISTRZOSTWA
Para sprawdziła się w ramach odbywającej się na Dolnym Śląsku ligi rajdowej Tarmac Masters – została mistrzami w klasie Rally4. – W ubiegłorocznym TM jeździły też załogi z Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski (RSMP), które traktowały ligę jako testy przed krajowymi mistrzostwami, więc kierowcy momentami naprawdę mocno się „cięli”, ale na koniec sezonu to my zdobyliśmy tytuł mistrzowski. Biorąc pod uwagę, że byłam wówczas zielona w temacie – zresztą wciąż wiele nauki przede mną – a Michał powrócił do rajdów po latach, uważam to za duży sukces – omawia zawodniczka. Choć oczywiście nie zabrakło pomyłek. Podczas wjechania na wzniesienie Karolinie skleiły się kartki (zdarza się to często początkującym, ale i doświadczonym pilotom), przez co nie podyktowała Michałowi, że za chwilę do ominięcia będzie szykana (przeszkoda umieszczona na jezdni), przez co załoga dotknęła ją, otrzymując karę czasową. Naliczona kara poskutkowała drugim, a nie pierwszym miejscem w rajdzie (chociaż zmieniło to w gruncie rzeczy niewiele, bo Karolina i Michał wygrali ze sporą przewagą całe rozgrywki).

APETYT NA WIĘCEJ
Kiedy Karolina wraca wspomnieniami do swojego pierwszego kontaktu z rajdami, przyznaje, że nie było to typowe love story. Ale dziś wraz z mężem tworzą rajdową drużynę, która ma nadzieję, że wystartuje w jeszcze niejednych zawodach. – Jeśli tylko uda się nam pozyskać sponsorów, będziemy chcieli wziąć udział w jak największej liczbie rajdów w kraju i za granicą. Chcemy zawsze pokazywać się z jak najlepszej strony – zapewnia Michał. Karolina podchwyca: – Czyli walczymy o zwycięstwo!

KAROLINA SZULĘCKA-STREER
dyrektor marketingu marek Ferrari,
Maserati, Alpine, Pagani, Bugatti
i Koenigsegg w Grupie Pietrzak

Skontaktuj się z autorem
Piotr Burakowski
REKLAMA
Zobacz również
Fotoreportaż
Miasteczko serwisowe dla najmłodszych
Redakcja
23/1/2024
Aktualności
Porsche Centrum Wrocław partnerem programu aut klasycznych
Redakcja
16/7/2020
Fotoreportaż
Kraj szczęśliwych dealerów
Redakcja
13/4/2020
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.