Komentarz

Nowa marka w serwisie

Ostatnio napisałem, że przy 40-procentowym udziale samochodów elektrycznych w parku serwisowym średniej wielkości warsztatu (robiącego około 230 przeglądów okresowych miesięcznie), roczny przychód serwisu może zostać uszczuplony nawet o ponad 1,37 mln zł. To spadek o prawie 19 proc. Pokazane liczby to jednak tylko moja symulacja. Przychody serwisowe każdy powinien sobie budżetować samodzielnie. Budżetować, a nie szacować. Spodziewana „ofensywa serwisowa” aut elektrycznych tylko tę potrzebę wzmacnia, bo wprowadza do działu wiele nowych zmiennych. Co właściwie daje nam budżetowanie? Przede wszystkim pokazuje nasz potencjał sprzedaży, a co za tym idzie – pozwala na określenie deficytu wywołanego obsługą pojazdów elektrycznych w obszarze przychodów i marż. Kolejna rzecz to dopasowanie się w zakresie kosztów, głównie zmiennych, choć nie tylko. Bo koszty to również struktura, a ta musi być adekwatna do potencjału sprzedaży roboczogodzin. Dopiero mając taką wiedzę, i zarządzając powyższymi elementami (jak również stawkami roboczogodzin i systemami wynagrodzeń), możemy dopasować się do nowej sytuacji w taki sposób, by zachować maksymalną zyskowność serwisu. Ostatni element to wyznaczenie indywidualnych celów dla szefa działu i personelu każdego szczebla.

Nowością w kontekście budżetowania obsługi aut elektrycznych jest
to, że powinniśmy je potraktować jako nową, odrębną autoryzację.

Warto też pamiętać, że choć zawsze budżetujemy przyszłość, to każdorazowo opieramy się przy tym na danych historycznych. Najważniejszą nowością w kontekście budżetowania obsługi aut elektrycznych jest to, że powinniśmy je potraktować jako nową, kolejną autoryzację. Zarządzający serwisami wielomarkowymi będą więc mieli prościej, bo oni już taką operację przeprowadzali – i wiedzą, że jedna marka może pracować na wyższych stawkach i osiągać lepsze parametry, a inna wymaga… specjalnego potraktowania. W przypadku aut elektrycznych i spalinowych mamy zarazem do czynienia z marką „wschodzącą” i „schodzącą” – udział marki „EV” będzie rósł, a udział marki „spalinowej” będzie malał. To trzeba wiedzieć, by przejść dalej, bo każdą z „marek” należy budżetować osobno. A co budżetujemy? Tu będzie już podobnie: wynik finansowy, czyli głównie zyskowność, roboczogodziny (zewnętrzne, wewnętrzne i gwarancyjne), sezonowość, marże na częściach i robociźnie, strukturę zatrudnienia, koszty wynagrodzeń… Tyle że wszystko musimy policzyć i zabudżetować dwa razy – dla aut na prąd i tych z napędem tradycyjnym. Pracy przy takim budżetowaniu będzie zatem więcej (przychodów niekoniecznie), ale inaczej nie ma mowy o skutecznym zarządzaniu warsztatem. I likwidacji dziur, jakie na pewno zrobią „elektryki”.

Skontaktuj się z autorem
Wojciech Kordalewski Linkedin
konsultant ASE Global, ekspert rynku dealerskiego
REKLAMA
Zobacz również
Komentarz
Magia czy iluzja?
Redakcja
22/7/2024
Komentarz
Dopłaty do używanych EV – ruch w dobrą stronę
Redakcja
10/7/2024
Komentarz
Są powody do optymizmu
Redakcja
28/5/2024
Miesięcznik Dealer
Jedyne na rynku pismo poświęcone w 100 proc. tematyce zarządzania autoryzowaną stacją dealerską. Od ponad 12 lat inspirujemy właścicieli, menedżerów i szefów poszczególnych działów dealerstw samochodów.