Choć przez ostatnie lata ceny baterii do aut elektrycznych systematycznie spadały, to od niedawna obserwujemy ich wzrosty. I tak podczas gdy w 2010 r. średnia cena baterii litowo-jonowych w przeliczeniu na 1kWh pojemności wynosiła ponad 1 tys. dol., tak już w 2021 r. było to tylko 141 dol., choć trend wyhamował w bieżącym roku, owocując ceną na poziomie 151 dol. (+7 proc. r/r).
Istnieje kilka czynników, które na to wpływają, ale najważniejszym są rosnące koszty surowców wykorzystywanych do produkcji akumulatorów (zwłaszcza kobaltu, niklu i litu). Średnia cena baterii byłaby zresztą jeszcze wyższa, gdyby nie przejście na tańsze akumulatory litowo-żelazowo-fosforanowe (LFP), które nie zawierają niklu ani kobaltu. To właśnie takie baterie zyskały znaczny udział w rynku w ciągu ostatnich trzech lat, a BloombergNEF spodziewa się, że w 2022 r. zostaną one wykorzystane w sumie w 40 proc. sprzedawanych na świecie elektrykach.

Eksperci zakładają, że w przyszłym roku ceny akumulatorów jeszcze nieznacznie wzrosną, ale zaczną ponownie spadać już w 2024 r. To wówczas miałoby się pojawić więcej dostaw surowców, a ponadto zmniejszyłyby się problemy z łańcuchami dostaw, produkcję wzbogaciłyby zaś bardziej innowacyjne rozwiązania.