Producent ujawnił swoje plany inwestorom 19 maja, informując, że dąży do większej rentowności w segmencie „Top End Vehicle”, który oznacza najdroższe/najlepsze modele, takie jak terenowe auto Klasy G, flagowy sedan Klasy S czy samochody ze stajni AMG. Modele wolumenowe zejdą więc na dalszy plan, a koncern skupi się na pojazdach z wyższej półki, które obejmą aż 75 proc. wszystkich inwestycji. W planach jest nawet uruchomienie marki aut kolekcjonerskich „Mythos”. Jak na razie zapowiedziano speedstera opartego na nowym Mercedesie-AMG SL, który mógłby być rywalem dla limitowanej serii Icona Ferrari NV.
Taka strategia producenta nie dziwi, zwłaszcza że w trakcie kryzysu półprzewodnikowego koncern osiągnął rekordową rentowność. W pierwszym kwartale br. Mercedes sprzedał o 10 proc. mniej aut r/r, ale jego zysk wzrósł o 20 proc. – podaje Bloomberg. Trudno jednak prognozować, jakie będą wyniki, gdy rynek nie będzie już dotknięty niską podażą. Firma spodziewa się, że sprzedaż samochodów obejmujących najwyższą półkę wzrośnie o 60 proc. do 2026 r., co zwiększyłoby marżę operacyjną Mercedesa do około 14 proc. do połowy dekady. Mercedes przyznaje jednakże, że rosnące ceny surowców, wąskie gardła w łańcuchach dostaw i szeroko pojęte zagrożenia gospodarcze mogą utrudniać realizację tego celu.
Przypomnijmy, że Mercedes planuje zmniejszyć liczbę salonów na całym świecie o około 10 proc., przy czym w samych Niemczech o 15-20 proc. do 2028 r. Prognozy koncernu mówią, że 80 proc. handlu autami odbywałoby się za pośrednictwem sprzedaży bezpośredniej, gdzie ważną rolę odegrałyby m.in. „internetowe salony samochodowe”.